Na początku mamy małe ogłoszenie: jak widać,
nasze problem z publikowaniem analiz na czas są permanentne, więc od tej pory
będą już stale ukazywać się w soboty. Żeby wynagrodzić nasze
dotychczasowe spóźnienia, do analizy w przyszłym tygodniu dorzucimy bonus. ;)
A tymczasem wracamy z kolejnymi okruchami życia
rodziny Potterów. Tym razem Ginny otwiera hotel “Pod patologią”, przeprowadza
musztrę, walczy z tęsknotą za Voldemortem i staje w obliczu groźby utraty
pozycji gospodyni z powodu cennych umiejętności Harry’ego Juniora, zwanego
Żabą.
Adres
bloga: http://harry-i-ginny-potter.blog.onet.pl/
Analizowały: Dżul i Koona
Narada
Wczorajsze wydarzenia totalnie nami wstrząsnęły,
nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
Zamiast pogadać od razu po
spotkaniu z Dursley’ami, cały dzień na ten temat milczeli.
Może wychodzili z założenia, że
lepiej się przespać z problemem?
Co mamy zrobić, żal mi Dudley'a i Harrego
Juniora, ale co z moim Harrym, czy on chce ich przyjąć ?? Mamy całkiem duży
problem do rozwiązania.To mugole !!
Heeeloł! Przecież żaden normalny
czarodziej nie będzie hodował w swoim domu podczłowieka.
E tam, jednego mogliby wziąć do
karczowania lasów. Jak w tym kawale o Murzynie - niech w pojedynkę zapierdala.
Czy to coś zmieni ? Lily jest w wieku Juniora,
może dobrze by było, gdyby miała takiego kolege.
To normalnie rodzice zabraniają
jej bawić się z mugolskimi dziećmi? Biedactwo, jaka ona musi czuć się
wyobcowana...
Stąd u niej taka agresja - zamiast
lać się z innymi dziećmi na podwórku, wyżywa się na matce.
I oto przykład jak mszczą się
błędy wychowawcze.
Myśle, że powinni u nas zamieszkać, dodałabym
wskazówki do zegara. Nawet bez Voldemorta świat jest dziwny i niezrozumiały.
Cóż za głębokie przemyślenia...
Voldi, wróć! Bez ciebie ten świat nie jest już taki sam!
I jaki doskonały pretekst do
powiększenia rodziny:
- Kochanie, może dzisiaj bez
zabezpieczenia? Tak mało mamy wskazówek w zegarze!
Myślałam, że napiszesz “Tak mało
mamy poczucia balansowania na krawędzi od kiedy nie grozi nam śmierć ze strony
Voldemorta!”
Też dobry powód. :D
Zaraz odbedzie się narada rodzinna w sprawie
Dudleya. Lily też ma w tym uczestniczyć, a o nią boje się najbardziej.
I może jeszcze będzie miała
decydujący głos? Lekcje odrabiać i posprzątać pokój, a nie rozważać o losach
rodziny!
Zapominasz o lewym sierpowym.
- I jak myślicie, co powinniśmy zrobić?? -
zaczął Harry.
- Ja chciałabym mież brata, nawet przybranego-
powiedziała Lily.
Czytam stanowczo za dużo mang, bo
słowa “przybrany brat” od razu kojarzą mi się z kazirodczym romansem.
To może być dobry trop, drogi
Watsonie.
- Przecież masz Jamesa Syriusza i Albusa
Severusa. - odparłam.
- Tak, ale to nie to samo mamusiu.
- Oni nie są podludźmi, nie da się
z nich zrobić służących.
A serio: wtf? o.O
Może jednak chodzi właśnie o to.
James i Albus nie dają się ubierać w sukienki zmuszać do udawania Pani Hrabiny
przy zabawie w herbatkę, bo nie wisi nad nimi groźba wyrzucenia z domu xD
- Właśnie, że tak. a ty Harry co o tym myślisz
??
- Gin, ja nie wiem co o tym myśleć, ale jest mi
ich żal, więc jeśli ty się zgodzisz to ja też. To w końcu ty jesteś tu
gospodynią i to ty będziesz ich miała na głowie.- powiedział mój kochany mąż.
No powiedz od razu, że jest
sprzątaczką, już nie bądź taki uprzejmy.
To się nazywa równouprawnienie,
Dżul, więc nie “sprzątaczka”, tylko “gospodyni”. “Gospodyni”, to brzmi dumnie!
Tak, tak, należy to włączyć w
poczet zawodów i państwo powinno wypłacać pensję.
- Tak, masz całkowitą racje. To ja będe musiała
się nimi "zająć".
Jednak uważam, że trzeba zrobić coś dobrego,
nawet jeśli chodzi o Dursley'ów.
- Czyli wszyscy na tak ?!?!?!, (ał, uszy mnie zabolały od samego patrzenia na ilość
wykrzykników.) teraz musimy do nich zadzwonić . - ogłosił
Harry.
Następną rzeczą do zrobienia jest przygotowanie
pokoi, a to niestety wyłącznie moja sprawa. Cieszę się z tego, że im pomożemy i
zaraz do nich zadzwonie.
Tam narzekanie na mugoli, a tutaj
korzystanie z telefonu. Dla przypomnienia - telefon jest mugolskim wynalazkiem
i dużo czarodziejów nie umiało się nim posługiwać.
Harry zrobił żonie szkolenie,
dlatego teraz sama może się nim posługiwać. Podobnie jak sama może przygotować
pokoje dla gości, bo przecież czcigodnemu małżonkowi nie godzi się zniżać do
poziomu takich prac.
Telefon
Widzisz, Dżul - rozmowa przez
telefon jest dla młodej czarodziejki takim przeżyciem, że aŁtorka poświęciła
jej osobny rozdział!
- Hallo ???
- Dzień dobry, czy to dom państwa Dursley'ów ??
- Tak, a z kim mówie ??
- Tu Ginevra Potter, Dudley to ty ??
- Tak to ja, miło cie słyszeć Ginny.
- I nawzajem. - odpowiedziałam grzecznie.
Łapiemy, obydwoje są doskonale
wychowani, ale przejdźmy do rzeczy.
- Czy podjeliście decyzje ??
- Oczywiście, chcemy zabrać Was do siebie !!!
*poprawia okulary* Was? To nie
chodzi o samego Hajdżeja?
A co się będą rozdrabniać!
- Ale, naprawdę ??- nie wierzył własnym uszom.
- Tak Dudley, możecie sie wprowadzić nawet
dzisiaj.
- Dzisiaj ??
- Tak, chyba że to jakiś problem !?!?
- Nie to nie problem, to jest wspaniała
wiadomość.- mówił cały czas zszokowany
Wezmę tylko moją szczoteczkę oraz
piżamkę w misie i już jadę.
Żeby tylko nie zapomniał o
dziecku.
- Tylko powiedz synowi, że jesteśmy inną
rodziną, niż te które zna.
Wyjaśnij mu to prosze !!!!
O, i to pod iloma względami
“inną”. *parska śmiechem*
Takich patologii nie spotyka się
codziennie.
- Dobrze, opowiem mu o wszystkim.
- Już nie mogę się doczekać, żeby go poznać.
- Jest troche niemiły. Może jak mi pomożecie to
się zmieni.
Ależ skądże, właśnie mnie
przekonałeś, że idealnie wpasuje się w naszą rodzinę.
Mały HJ ze swoją ciętą ripostą i
mocnym prawym prostym będzie w stanie przeciwstawić się uroczej Lily.
- Też tak sądze. Dobrze ide przygotować pokoje.
Mają być osobne ??
- Tak, jeśli to nie kłopot.
- Życzy pan sobie pokoje ze
śniadaniem, czy wyżywienie we własnym zakresie?
Ciekawe, ile nalicza za noc.
Hotel “Pod patologią”.
- Spokojnie mamy jeszcze dużo pokoi. -
uśmiechnełam się sama do siebie. W końcu jest sypialnia, pokój Lily, salon,
jadalnia, kuchnia, dwie łazienki, pokoje Jamesa i Albusa no i 8 pustych pokoi.
Teraz zostanie już tylko 6.
To mi się skojarzyło z takim
programem z MTV, w którym gwiazdy pokazywały swoje domy.
Niech przemówi przeze mnie Kanon: Grimmauld
Place 12 nie miało aż tylu pokoi. Co prawda nie ma podanej dokładnej liczby,
ale prawdopodobnie było ich 7-8. No, chyba, że Potterowie dobudowali kilka
pięter, żeby chwalić się ilością wolnego miejsca i założyć rodzinny dom dziecka
w przyszłości.
Takim sposobem, od dzisiaj bedziemy mieć gości w
domu. Do kiedy ?? chyba raczej na zawsze. A Dudley wcale nie jest taki zły.
Przynajmniej tak mi się wydaje. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Ginny jako w pełni wykwalifikowana
psycholożka potrafi ocenić charakter już po dwóch rozmowach.
Muszę ugotować obiad, przygotować pokoje, no i
dodać wskazówki do naszego zegara, w końcu Dudley z synem dołączą do naszej
rodziny.
A ta jaka się robotna nagle
zrobiła. Tak, to cały dzień w szlafroku się po domu snuła, a teraz nagle
zamienia swój dom w hotel.
Przyjazd
Właśnie
zadzwonił dzwonek. Dudley z synem przybyli. Otworzyłam drzwi, bo Harry jest w
pracy, a Lily wyszła do koleżanki.
A Tonks, jak wiadomo, umarła, więc
nie mamy pokojówki, żeby miał kto usługiwać.
- Hej Dudley !!
- Hej Ginny !
- Zaraz pokaże Wam pokoje. A gdzie Harry Junior
??
- W samochodzie ma przynieśc bagaże.-
odpowiedział
Trening do roli Murzyna
rozpoczęty.
+2 do siły, -3 do wolnej woli.
- Cześć, jestem Ginny, a ty to pewnie Harry
Junior.- zagadałam
- Dzień dobry, prosze pani. - odpowiedział
- Mów do mnie ciociu, albo Ginny jak wolisz. No
i zostaw te walizki.- Szybko wycelowałam różdżką w walizki, a one natychmiast
znikły.
- Co się z nimi stało ?? - spytał zszokowany
Junior.
Wywaliłam je do śmieci,
śmierdziały mugolami. A jak chcesz je odzyskać, to musisz się bardzo postarać,
muahahaha.
- Są już w waszych pokojach. O nic się nie
martw. Wejdźmy do
środka.- pociągnęłam go za rękaw. Dudley
siedział na kanapie i patrzył się na
zegar. W końcu spytał:
- Co to za zegar ?
- Pokazuje położenie danych osób z rodziny.-
uśmiechnęłam sie
- Ale my w nim jesteśmy, a nie jesteśmy Waszą
rodziną - powiedział chłopak o kruczoczarnych włosach.
A skąd on się tutaj wziął? Nic nie
było wcześniej wspomniane o jakimkolwiek brunecie.
- Jesteście !! Od dzisiaj.- stwierdziłam -
Chodźcie pokaże Wam pokoje. Chodź Harry !! - zaprowadziłam go na góre i
otworzyłam drzwi po prawej stronie.
Odnoszę wrażenie, że Ginny
zachowuje się jakby miała dziesięć lat i dostała pieska pod choinkę.
- O i jeszcze jedno. Moge do Ciebie mówić Junior
?? Bo mój mąz to Harry i ciężko będzie was wołać. Może masz jakieś przezwisko ?
- Tak, mam. Możesz mówić mi Żaba.
- Żaba ????
- Tak. Koledzy tak do mnie mówią.
Jeśli HJ ma coś wspólnego z żabą z
dowcipu, to Ginny może pożegnać się z pozycją gospodyni tego domu xD.
- Ok, skoro tak. Wybacz, ale ide pokazać pokój
twojemu tacie. Ty się rozpakuj. - zeszłam na dół do Dudleya. Dalej wpatrywał
się w zegar.
Zaprogramował się na jedna
czynność i nie ruszy, póki go ktoś nie przestawi.
Zaprowadziłam go do jego pokoju, który znajdował
się obok pokoju Żaby. Bardzo podziękował i zacząłsię rozpakowywać. Zaraz wróci
Harry, a Lily już czeka na kolacje. Moja czarownica i Harry nie znają jeszcze
Juniora. Zobaczymy co powiedzą.
- Mamo, ten Junior jest zajebisty!
- A jak tylko nauczy się gotować,
to wypierdalasz!
The
End :)
Nie cieszcie się, to tylko taka
zmyłka.
Kochani
!!! ponieważ mam mało komentarzy, zastanawia mnie fakt czy warto tego bloga
pisać. Nie wiem czy są jakieś osoby, które chcą czytać ciąg dalszy. Jeśli tak
potwierdzcie to w komentarzach. :)
Zawsze bawią mnie takie posty na
blogach, których aŁtorki deklarują, że piszą dla siebie.
Spotkanie
- Junior,
Dudley !!! Kolacja !!! zejdzcie na dół, do jadalni ! -krzyczałam
- Idziemy
!!! - odpowiedziała Żaba*.
O-ho! Gwiazdka! Szykuje nam się
jakiś zacny przypis.
Przypis brzmi:
*Żaba to Harry Junior - dla osób które nie
pamiętają ostatniej notki ;)
To rozkoszne, za jakich idiotów
mają swoich czytelników aŁtorki. Bo to raczej nie jest przyznanie się do tego,
że w notkach nie ma nic wartego zapamiętania.
A ja jestem zawiedziona. Miałam
nadzieję, że pod przypisem kryje się krótka charakterystyka boChatera, będąca
tak naprawdę streszczeniem jego tragicznego życiorysu.
- Czy
jest miły - dopytywała się Lily.
Czyżby aŁtorce wyczerpały się
znaki zapytania?
Szastała nimi, jak popadnie, więc
się skończyły. Niestety, wykrzykniki jeszcze jej zostały na składzie.
- Tak,
skarbie jest, chociaż wujek Dudley stwierdził, że nie.- powiedziałam już wcale
nie małej czarownicy.
- Wujek
Dudley się nie zna. - Na te słowa wszyscy wybuchli śmiechem.
- Cisza
już schodzą.- szeptał Harry.
Udajmy, ze jesteśmy normalną,
niepatologiczną rodziną.
Kim są Cisza? Czy to pobratymcy
Mieli? Czy też specjalny oddział policji do spraw patologicznych rodzin?
Dudley podszedł do Harrego i przywitał się,
później zrobił to Junior. Lily podeszła do Żaby i powiedziała :
- Cześć,
jestem Lily Luna Potter, a ty pewnie Harry Junior Dursley ??
- Tak się
nazywam. - odpowiedział i zaczęli się śmiać.
- O co
Wam chodzi??? - spytałam całkiem rozkojarzona.
- O nic
mamo. My już sie znamy!!!
- Skąd ??
- Ze
szkoły.
Albo to był mało śmieszny żart,
albo Lily jest najbardziej tępym dzieckiem, jakie znam, skoro wcześniej nie
skojarzyła, znając imię i nazwisko, że to może być jej krewny, o którym była
mowa przy obiedzie.
Nawet zakładając, że do tej pory
mogła mało słyszeć o tej części rodziny, to po spotkaniu z Dursleyami
rzeczywiście powinna się domyślić. Pewnie to po prostu nowy pomysł aŁtorki,
która uznała, że tak będzie “śmiszniej”.
- I to
Was tak bawi ???
- Nooooo,
mamo ty jesteś inna !!!!
-
Dziękuje jeśli miałaś na myśli, że jestem jedyna w swoim rodzaju. Jeśli nie to
masz szlaban. - stwierdziłam.
- Taaa,
jasne - powiedziała z sarkazmem.
Och, rośnie nam kolejna Marysójka
*ociera pojedynczą łzę*
Typowa rywalizacja pomiędzy
samicami z rodziny opkowatych: Ginny jest już trochę za stara, żeby być główną
Mary Sue, a z kolei jej córka trochę za młoda, żeby odebrać jej ten tytuł.
Mój mąż
bardzo rozbawiony naszą dyskusją podszedł do mnie, pocałował i powiedział, że
przeprasza, ale musi pójść do góry, napisać jakiś dokument do Ministra Magii.
Jaki szpan.
- Państwo wybaczą, ale minister
nie wytrzyma nawet dnia bez mojej pomocy.
Dzieci
też poszły do pokoi, zostałam z Dudleyem i postanowiłam porozmawiać z nim o
ważnych sprawach. Spytałam, co bedzie dalej i co ma zamiar robić, czy pójdzie
do jakiejś pracy. Odpowiedział, że narazie nad tym nie myślał, ale w
najbliższym razie pszuka pracy.
To wcześniej żona go utrzymywała?
Ginny z Dudleyem to się dobrali...
Byłaby z nich idealna para, całe
dni nic by nie robili, tylko patrzyli na zegar.
Ucieszylo mnie to i gdy już odchodził
przypomniała mi sie pewna rzecz.
- Dudley
!!! - zawołałam gdy był już na schodach.
- Co ???
I tak się do siebie darli przez
cały dom.
- Harry,
Lily i ja jedziemy jutro na wycieczkę tylko, że oni jeszcze o tym nie wiedzą.
Zostaniesz z Harrym Juniorem ??
- Pewnie
! A gdzie jedziecie ????
- Nie
moge powiedzieć !!! - Uśmiechnęłam się.
- Nie mogę przecież pozwolić,
żebyście za szybko znaleźli zwłoki.
- Okey,
ide się przejść. - i wyszedł.
Tymi schodami?
Wycieczka
Kochani !!!!! Dzisiaj
króciutka notka, mam nadzieje, że
Wam się spodoba, bo mi jakoś nie pasuje. :) Życze miłego
czytania!!!
Nie pasuje - to popraw, a nie
wrzucaj do internetu. Dżul się nie podoba.
Uwielbiam tę subtelną kokieterię
aŁtoreczek :P
- Harry,
Lily!!! Schodzić natychmiast.
- Mamo jest 6 rano, a dzisiaj sobota. Chce do
łóżka. - narzekała Lily.
- Nie gadać tylko chodzić!!!- krzyczałam i w
ostatnim momencie przypomniałam sobie, że nasi goście jeszcze śpią.
Rozpoczynamy musztrę! Dalej,
szeregowy, przebierać tymi nogami, ruchy, ruchy!
To ja wam całą noc tor przeszkód
na spacerniaku przygotowywałam, a wy macie czelność narzekać?!
- Już idziemy CZAROWNICO- dogadał mi Harry.
Aż jej w pięty poszło.
- Gdzie jedziemy ??? - spytał gdy byli już na
dole.
- Odwiedzić Nevilla, Lune i dzieciaki !!!
- Jedziemy do Hogwartu ?!?!?! - zapiszczała
Lily.
- Tak słońce jedziemy do Hogwartu -
odpowiedziałam.
- Nigdy tam nie byłam!!!
- Wiem, ale jedziemy tylko na chwile. Chłopcy
wykręcili jakiś numer i zniszczyli swoje kociołki. Przy okazji odwiedzimy Lune
i Nevilla.
Och nie, teraz pani matka musi się
pofatygować, żeby swoim złotym chłopcom dostarczyć nowe przybory do nauki.
Co za nadgorliwość. Dziw, że do
tej pory codziennie nie latała do Hogwartu, żeby dostarczyć synusiom domowej
roboty śniadanko.
- Kochanie, profesor Lune i profesora Nevilla -
poprawił mnie Harry.
- Dla mnie to zawsze będą Luna i Nevill. -
Nevill to nauczyciel od zielarstwa, a Luna nauczycielka od magicznych stworzeń.
- Tak, no to co ??? pakujemy się ??? - spytał
mój mąż.
- Jasne, że tak. - cieszyła się Lily.
Spakowaliśmy wszystkiepotrzebne rzeczy, między innymi kociołki, jedzenie i
picie. O godzinie 7 byliśmy gotowi i wsiadaliśmy do samochodu.
Teraz zadaję sobie tylko jedno
pytanie - to po cholerę im ta magia?
Żeby podnieść poczucie własnej
wartości?
- Słonko, nie zapomniałaś o czymś ???- spytał
Harry.
- Niby o czym ???
- Czy w Hogwarcie wiedzą o naszym przybyciu ??
- Oczywiście, już wczoraj wysłałam sowę do
McGonagall.
Bogowie, nareszcie! Już się bałam,
że maila.
- To dobrze, bo myślałem, że zapomniałaś. -
Znowu zaczyna z tym zapominaniem, ale ja już o wszystkim pamiętam.
Puśćmy to zdanie w mroki
niepamięci.
- Jedziemy, Hogwart czeka !!!! - dodałam i
nacisnęłam pedał gazu.
O nie, ja nie skorzystam. Skoro już domowe zacisze kryje takie dewiacje,
to boję się, co byśmy spotkali w Hogwarcie.
A ja się pytam, dlaczego od dwóch tygodni nie ma analizy?
OdpowiedzUsuńAnalizy nie było, ponieważ nie mogłyśmy się zgrać w czasie i przestrzeni. Ale żyjemy, nawet się jeszcze trochę ruszamy i w tym tygodniu powinnyśmy dać radę. Przepraszamy za zwłokę i zapraszamy w sobotę. ;)
OdpowiedzUsuńa fani czekają...
OdpowiedzUsuń