piątek, 28 października 2011

Bogowie lubią gothów, cz. 2

Witajcie!

    Po raz kolejny analiza nam się trochę obsunęła. Przepraszamy, mamy nadzieję, że niedługo złapiemy rytm i przestanie dochodzić do tak haniebnych sytuacji.
    Także w tym tygodniu blogaskowe wampiry uraczą nas nieznaną powszechnie wiedzą: poznamy sposób na zemstę przy pomocy niebieskich oczu i srebrnego noża od Gucciego, dowiemy się, czemu należy bać się rudych skalpów-tropicieli, jaki jest związek między śmietnikiem i wnętrzem kobiety oraz gdzie należy się schować przed szkołą żądną plotek.
   Ostrzegamy - dla mniej odpornych osób stężenie marysuizmu, wyjątkowości i idealności może okazać się śmiertelne.



Analizowały: Dżul i Koona
 


Rozdział II, Bunt
Selene
 Bunt..

Muzykę z Cherrys Club słychać było już przecznicę przed najpopularniejszym nocnym klubem w L.A.
Cherrys. Szkoda,że bogini nie obdarzyła swojej wybranki umiejętnością mówienia językami.
Może to jakaś tajemnicza nazwa własna?

Selene zaparkowała samochód przed samym wejściem.
Bo parking jest dla słabych. A miły pan bramkarz nie wyraził łagodnego sprzeciwu?
Szkoda, że nie w wejściu, żeby plebs i bydło nie wchodziło.

W tym miejscu spędzała prawie każdy wieczór z Alexem. Wiedziała że dziś też tu będzie. Po drodze wykonała parę telefonów. Teraz przy drzwiach czekał na nią przystojny, czarnowłosy chłopak.Kiedyś dał jej numer mówiąc że może do niego zadzwonić zawsze gdy będzie czuła się samotnie. Dziś nadeszła ta chwila.
Otwarły się dla niego wrota raju, Panna Doskonała wyraziła łaskawie zgodę na dotrzymanie jej towarzystwa. Czemu ja nie mam takiego stosu numerów? (tak, jestem zła i zawistna).
Ale patrz! Musiała wykonać “parę telefonów”, co oznacza, ze nie udało jej się nikogo namówić za pierwszym razem. Może nie jest taka wyjątkowa, jak jej się wydaje?

Pora się zemścić. Daniel miał niebieskie oczy i grał w szkolnej drużynie rugby, był przystojny i bogaty. Idealny kandydat na partnera.
Taak, charakter i reszta wnętrzności są tylko nic nie znaczącym dodatkiem do oczu, włosów i kasy.
Zemsta?
“Patrz, on ma błękitne oczy, które zawsze mi się podobały, a których ty nie miałeś! Ha, łyso ci, śmieciu? On jest lepszy od ciebie!”

Elitarna szkoła do której uczęszczali przyjmowała tylko bogatych i cenionych ludzi, na korytarzu można było spotkać tylko wybitnych, inteligentnych i pięknych uczniów, którym tatusiowie kupowali wszystko a mamusie ich rozpieszczały.
Jak widać, wypchanie czaszki pieniędzmi może nieźle zastąpić mózg. Btw, czemu to nie mamusie kupowały bajery?
Bo jak widać, pomimo pieniędzy nie zmieniło się patriarchalne myślenie o kobietach i mamusie były od gotowania smakołyków. Pardą, krzyczenia na meksykańskie służące, żeby szybciej gotowały smakołyki.

Każdy był wyjątkowy, oryginalny i szczęśliwy.
Każdy przyjeżdżał do szkoły na różowym kucyponku i rzygał tęczą.
Ciekawe ile osób miało wytatuowaną połowę pleców na podobieństwo naszej Mary Sue.

Mimo wszystkich podobieństw w prywatnym liceum `Versus` a raczej szkole snobów każdy się wyróżniał. Nie dopuszczalne było aby dwóch uczniów ubrało się tak samo. Wszystkim popularni projektanci projektowali ubrania, a samochody były tuningowane tak aby każdy był inny, wyjątkowy .
Te szkoły dla hipsterów mnożą się jak króliki na viagrze. A co, jak ktoś się ubrał tak samo, to dostawał w swój wyjątkowy pysk?
Spadało na niego wieczne potępienie i hańba nieoryginalności.

[Wycięłam duuży fragment o tym, jacy to wszyscy będą piękni i cudowni w nowej szkole Selene (mniej więcej tak samo, jak w jej liceum, plus będą wampirami). Sama Selene, rzecz jasna, będzie najpiękniejsza i najcudowniejsza. Naprawdę, nie mielibyście ochoty tego czytać. Niby dlaczego? Ja świetnie się bawiłam, nabawiając się kolejnych kompleksów na polu tego, jaka to jestem brzydka, biedna i mało wyjątkowa w przeciwieństwie do bohaterki.]

Selene na samą myśl o tym że ma byś w epicentrum największej wojny świata krew stygła w żyłach.
Zaraz, czy ja się nie uczyłam przypadkiem o jakieś większej wojnie? Która nawet w nazwie miała coś o tym, że była wielka i dotyczyła całego świata?
Możliwe. Ale w tej wojnie wszyscy będą piękni, wyjątkowi i bogaci.
I każdy będzie miał wyjątkową, stuningowaną broń?
Jedyną w swoim rodzaju. Ale i tak zakładam się o piwo, że ktoś będzie miał katanę. Zawsze ktoś ma katanę.

Jednak teraz musiała skupić się na swoim planie. Wampirze sprawy musi odłożyć na później przecież przed ostateczną walką jeszcze wiele się nauczy. Teraz musi się tylko zemścić. Podała rękę Danielowi, chłopak skłonił się i pocałował czubek jej dłoni jak dżentelmen .
“Czubek dłoni”? To miał być w domyśle koniec środkowego palca czy jakieś podejrzane wybrzuszenie na wierzchu dłoni?
Może Selene ma dłonie niczym Edward Nożycoręki i “czubek ręki” oznacza końcówkę ostrza.

Razem weszli do środka. . Dopiero teraz zorientowała się, że jej towarzysz w żaden sposób nie skomentował jej wyglądu. Nie przeszkadzało jej to i tak on nic dla niej nie znaczył, miał być tylko przynętą.
“- Kici, kici, taś, taś...
- Do lwa, kurwa, do lwa?”
Do zapamiętania: przystojni faceci mogą służyć w klubach nocnych jako przynęta na... innych przystojnych facetów.

Od razu zauważyła Alexa całującego tą (TĘ, na boga Ortografiusa! *”Fiusa... Fiusa... Fiusa...” powtórzyło echo*) ździrę Mandy. O nie każdy byle nie ona !- pomyślała i poprowadziła Daniela jak najbliżej swojego ex-chłopaka.
Wyobraziłam sobie, że nasza Marysieńka przebija się przez tłum ze swoim nowym nabytkiem, rzucając na lewo i prawo “przepraszam, przepraszam”, po czym ustawia się dokładnie między swoim eks i Mandy, nadeptując jej na stopę.
No coś ty, ona subtelnie niczym sylfida przepłynęła przez salę, a tłum, zachwycony jej wdzięczną postacią, rozstąpił się, byle tylko znalazła dogodne miejsce.

Gdy była pewna, że Alex ich zauważył zaczęła całować chłopaka i wsunęła mu ręce pod koszulkę … Całowała go aż na jej ramionach zacisnę się ręce ,
Czy tylko ja nie widzę tu żadnego związku między jednym a drugim?
Pokąsała go kłami podczas całowania, aż z bólu zacisnął dłonie, proste.

miała nadzieję ze to Alex a nie żaden pijany nieznajomy, nie pomyliła się chłopak stał nad nią a jego oczy piorunowały Daniela . Selene wiedziała że oni się nienawidzą i że Alex zrobi wszystko aby ją od niego odciągnąć.
-Idziemy ! - wysyczał.
-Nie ! - powiedział Daniel – Ona przyszła ze mną.
-Zostaw nas dziecko to sprawy dorosłych. - rzucił Alex i pociągnął Selene za ramię.
-Powiedziałem nie ! - Naciskał Daniel.

Teraz za to wyobraziłam sobie, że Daniel trzyma boChaterkę za jedną rękę, Alex za drugą i ją sobie tak wyrywają.

W tym momencie Alex rzucił się na Daniela. Zdezorientowany chłopak nie wiedział co się dzieje więc posłusznie przyjmował ciosy.Selene odciągnęła Alexa. Daniel leżał na podłodze i krwawił z nosa . Jak do tej pory wszystko szło zgodnie z planem. No może poza szczegółem że Daniel leżał na ziemi. Jak to mówią cel uświęca środki – pomyślała.
Oh, ty zła i podstępna istoto! Dlaczego tak mało w tobie litości?
Wobec podludzi, pardon, niewampirów? A czy ty masz litość wobec karaluchów?

-Prawie mi go żal. - burknął Alex i wyprowadził Selene z klubu. Gdy stanęli na parkingu zaczął krzyczeć jak opętany. - Coś Ty ze sobą zrobiła ?! Twoje włosy ! Twoje plecy ! Jak Ty wyglądasz ?!

Sądząc z oburzenia, na placach Selene wyrósł garb.

-Wyglądam tak jak mi się podoba. - wysyczała Slene mrużąc oczy. Jej plan się powiódł wiedziała że Alex jest w szoku i obwinia się za wszystko. Głupie dziecko pomyślała ona nigdy nie zmieniłaby się dla faceta. O mało się nie roześmiała ale udało się jej zachować powagę. - Po co mnie wyprowadziłeś
(na spacer. Nie chciało mi się psi-psi!)?! Nie jesteśmy już razem a ja mam prawo umawiać się z kim chce ! Ty pieprzony egoisto !

(...)-Przepraszam... Daj mi drugą szansę. - Poprosił i nie czekając na odpowiedź pocałował ją a ona odwzajemniła pocałunek. Jego ręce zeszły niżej . Selene położyła jedną rękę na jego torsie a drugą wplątała w jego włosy. W jednej chwili Selene odepchnęła go i  pociągnęła do tyłu za włosy. Chłopak zasyczał z bólu i próbował się wyrwać, gdyby była normalną dziewczyną pewnie już leżałaby na ziemi ale ona była wampirem - pomyślała i uśmiechnęła się w duchu. 

Kim jest “ona”, o której myśli boChaterka? Bo jeśli nią samą, to obawiam się, że Selene trafi do miejsca dla “wyjątkowych” osób, gdzie drzwi nie mają klamek.
Może boChaterka zrozumiała jak bardzo jest szablonowa, więc postanowiła oszczędzić sobie i nam cierpień poprzez zostanie narratorem? I rozumiem, że na wampira nikt ręki nie podniesie, skoro zaczepiany facet jej nie oddał.

-Nigdy więcej mnie nie dotkniesz ! Rozumiesz ?! Ty ośle myślałeś że Ci wybaczę ?! Jesteś głupi czy naiwny ? Zrozum ja nie jestem zabawką a teraz zapłacisz za to co zrobiłeś ! Tu i tak nikt Cię nie usłyszy..- powiedziała lodowatym tonem. Kopnęła go w brzuch tak że chłopak osunął się na ziemię a z małej torebeczki wyjęła srebrny nóż.

No szkoda, że nie złoty. Albo diamentowy.
Widać w zamyśle Gucciego w tym sezonie modne jest srebro.

Chłopak widząc go przeraził się. Nagle otworzyły się drzwi i na parking wszedł Daniel. Gdy zobaczył Selene pochylająca się nad ciałem Alexa oniemiał . Jednak gdy zrozumiał że nic jej nie jest wyraźnie się uspokoił.
Nic tak nie uspokaja, jak widok morderstwa przed snem.
Zwłaszcza, gdy mordercą jest twoja nowa foczka.

Idiota pomyślała i szybko schowała nóż. Wybrała jednak złego chłopaka był zbyt opiekuńczy niepotrzebnie za nią przyszedł.
Ta zniewaga krwi wymaga!

-Jeszcze z Tobą nie skończyłam - wyszeptała do ucha Alexa i podeszła do Daniela, który w żaden sposób nie skomentował tego co zobaczył.
-Odwiozę Cię. - zaproponował .
-Dobrze. - zgodziła się.

Pobawię się w prekognitę: on też będzie wampirem.
Przez to opko nabawię się strachu, że każda poznana przeze mnie osoba okaże się wampirem. Jak się nazywa taka fobia?
Paranoia persecutoria wampirowa.

 

Rozdział 2.
Shania
'Nieoczekiwane wydarzenia'

Słońce raziło ją w twarz. To było nie do zniesienia! Shania schowała głowę pod kołdrę. Miała dziwny sen. Nigdy wcześniej takiego nie było. Co jak co, ale ona miała małą wyobraźnię.
Żebyś ty dziewczyno wiedziała, co mi się śni...
Pewnie tylko dlatego, że masz dużą wyobraźnię.

Delikatnie na zmianę otwierała i zamykała oczy.
Taka aktywność ma nawet swoją profesjonalną nazwę, którą mogę zdradzić: *konspiracyjnym szeptem* Mruganie.

W końcu przyzwyczaiła się do światła słonecznego, które mimo kołdry dostawało się do niej.
Światło-ninja, dostanie się wszędzie.

Kolejny dzień szkoły..
Jak można było znieść naukę kiedy ma się takie koszmary senne plus przerażający ból głowy.
Mniej pić, to i kac będzie mniejszy.

Kiedy otwierała drzwi od swojego pokoju, żeby wyjść na korytarz zauważyła, że ma opuszki palców całe czerwone, a jak nieprzyjemnie szczypały pod delikatnym dotykiem czegokolwiek.
Panie! Żebyś pan wiedział, jak one szczypały, te opuszki, panie!

Shania wytrzymała nieprzyjemny ból i weszła do łazienki. Odkręciła kurek z sykiem i włożyła ręce pod zimną wodę. Opuszki zaczęły przybierać normalny kolor.
Po raz kolejny zadziwia mnie podkreślanie, że ten akurat ból był nieprzyjemny. Zaczynam mieć dosyć moich ciągłych aluzji do S&M, ale tu jest coś na rzeczy.

Dziewczyna z ulgą westchnęła. Chciała sięgnąć po mydło, ale zauważyła coś co nie pasowało do scenerii jej jakże marnej rodziny.
Rude włosy..
Rude włosy są zarezerwowane dla niewanitatywnych rodzin.
O bogowie! Ja ostatnio zrudziałam. Nieeee! Jestem wampirem! Jak to się mogło stać, przecież nie jestem ani piękna i bogata, ani brzydka i biedna. Dlaczego ja? Dlaczego?!

Nikt w rodzinie nie ma rudych włosów. Ktoś był w domu? Raczej nie, bo by usłyszała, że ktoś wchodzi. Wzięła te włosy do ręki przyglądając się z zaciekawieniem.
Znaczy się, te włosy w charakterze skalpu leżały.
Peruki.

W dotyku one ich nie przypominały. Raczej były jak elastyczna guma.
Gumowe włosy? Zrobiła sobie perukę z czerwonych gumek recepturek?

Po chwili zaczęły się przed jej oczami pojawiać obrazy. Ustaliła, że to były urywki różnych wydarzeń.  To akurat było przyjemnie.. Nawet bardzo przyjemne.
Ustaliła to w wyniku dedukcji różnorakich przesłanek.

Tutaj był jakiś zamek..
Wielka sala z długimi stołami..
Świece wetknięte w kątach..
Nowoczesne podejście do sztuki wystroju wnętrz: wetknięcie świec w ścianę. A wosk z podłogi to kto posprząta?

Różne dzieci ubrane w mundurki śmiejące się z nie wiadomo czego..
Potem pojawił się inny obraz. Już nie był taki ciepły jak poprzedni.
Cmentarz..
Wszystko było otoczone mgłą..
Jakaś zakapturzona postać..
Biorąc pod uwagę nikłe (zapewne) inspiracje literackie aŁtorki, stawiam na Voldemorta. Ewentualnie dementora.

Shania krzyknęła i wypuściła włosy z rąk. Upadły na podłogę.
Ej, to faktycznie był skalp.

Dziewczyna wybiegła z łazienki. Ciężko oddychała. Postanowiła zapomnieć o tym co się wydarzyło, ubrała się do szkoły i wyszła z domu. Kiedy przechodziła ulicą nie mogła patrzeć na inne domy. Widziała rodziców żegnających swoje dzieci i słyszała ich pocieszające słowa ` będzie dobrze`.
“Nie bój się, córciu, to tylko skalp. Wszystko będzie dobrze.”
Wszystkim dzieciom tak rodzice przed wyjściem do szkoły powtarzali, że będzie dobrze? Jej, ich gang szkolny musi być wyjątkowy aktywny.

Dziewczyna nigdy tych słów nie usłyszała. Zawsze czuła się samotna. Jedyna osoba, która jej pomaga to był chłopak. Wyjątkowa osoba.
TEN chłopak! Wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju - Tru Lover *check*.

 Tylko on mógł znaleźć jej prawdziwe `ja`. Ludzie są tacy, że patrzą na wieczko. Mało kto zagląda do środka.
Ja tam uwielbiam grzebać ludziom w trzewiach.

Shania weszła do szkoły trochę podniesiona na duchu.
- Hej kochanie.
Przyszedł. Przybył do niej ten komu oddała serce. Apollo.
*Koona pada w nagłych drgawkach tocząc pianę z ust* Bogowie! Bogowie! To już chyba wolałam tego nieszczęsnego Zmierzchowego Adonisa...
Cicho, pewnie po prostu ma na imię Apoliniusz i to jest zdrobnienie.

- Cześć Maks.– odpowiedziała Shania przytulając go do siebie.
A nie, jednak lecimy Zmierzchem i “zapomnianymi bogami piękna”.

- Jak minął weekend? – spytał całując ją w policzek.
- Nie licząc porąbanych snów to nawet dobrze.
Nastąpiła krępująca cisza. Shania zauważyła, że Maks co jakiś czas spogląda na gwiazdeczkę szkoły. Jak dla niej może i była ładna, ale pusta jak pojemnik na śmieci.
U mnie w środy pojemnik na śmieci się wręcz nie domyka, więc zakładanie, że śmietnik jest pusty jest dosyć ryzykowne. A co jest w środku, to już inna historia.
Zawartość mojego jest niezwykle różnorodna i zaczyna się chyba nawet transformować w coś żywego. Innymi słowy - dziewczyna ma bogate wnętrze.

- Hmm..Shania muszę ci coś powiedzieć, ale nie chcę o tym rozmawiać na forum szkoły.-oznajmił po chwili zaczerwieniony.
Cała szkoła zastrzygła uszami żądna świeżych plotek.

- Dobrze. To chodźmy tam.- oznajmiła dziewczyna wskazując na jakiś kąt.
Kiedy dotarli do celu Maks chwycił mocno Shanię za ramiona.
- Mam tego wszystkiego dość.- powiedział.
- Czego?
- Nie pasujemy do siebie.
- Słucham? Maks my chodzimy ze sobą ponad rok! Pasujemy do siebie jak cholera!
Trochę czasu mu zajęło zauważenie tego. A tu tak dobrze pasowałoby Lemon Law Barney’a.

- W tym sęk,że już twoje dobre czasy się skończyły.
- Jak to? –Shania poczuła ciepłą ciecz na swoim policzku.
Maks starł tą ciecz palcem.
Był to kwas solny, dlatego ciecz upierdoliła Maksowi paluszek.

- Nie rozklejaj mi się tu. Zrozum, że to koniec. To koniec nas, naszego związku,wszystkiego co nas dotyczyło. – oznajmił.
A co ze starym, wysłużonym “zostańmy przyjaciółmi”?
E tam, po co się cackać z babą.

Po chwili delikatnie się do niej nachylił i pocałował. Po czym odskoczył jak oparzony i ruszył pod swoją klasę.
To opuszki go uszczypnęły.

Dziewczyna rozpłakała się na dobre. Kiedy już trochę się uspokoiła spojrzała na tablicę ogłoszeń jakby tam szukała jakiejś rady lub wskazówki. Znowu zobaczyła rude włosy.
Skalp okazał się być inteligentną formą życia zdolną do przemieszczania się i tropienia ofiary.

Zadzwonił dzwonek. Dziewczyna pobiegła na lekcję.
                                                                                             

***
- Laska co taka załamana? Uśmiech do góry! - oznajmiła jej najbliższa przyjaciółka siadając obok niej na stołówce.
Shania posłusznie odkleiła uśmiech od twarzy, podniosła go do góry i pomachała nim nasyconej plotką szkole.

- Weź daj mi spokój. Chyba jestem chora psychicznie.
- Niby czemu?
- Porąbany sen, rude włosy w łazience, Maks mnie zostawił i potem znowu widziałam rude włosy.
Hm, Maks mnie może nie zostawił, ale "porąbane sny" miewam, a rudowłose osoby spotykam dosyć często. Najwyraźniej jestem chora psychicznie jak ho-ho.

- No rzeczywiście trochę dziwne.
 - Wybacz, ale chcę zostać dzisiaj w spokoju. Nie jestem na siłach do plotkowania o błahych sprawach.- oznajmiła Shania bawiąc się jabłkiem.
Mam siły tylko na plotki o losach wszechświata.

-Kiedy zadzwonił dzwonek dziewczyna poszła pod swoją klasę. Okazało się, że nauczyciel  wcześniej otworzył salę i można było wejść. Shania zajęła miejsce w swojej ławce, ale zauważyła jakąś kartkę. Od zewnątrz była biała, ale jak ją otworzyła była koloru rubinu. Na niej były wypisane tylko trzy słowa białym atramentem. Pismo było piękne. Było w nim coś ekscytującego i smutnego zarazem.
Ciekawe, co stwierdziłaby boChaterka widząc pismo jakim sporządzam notatki na wykładach.
“Nazywam sie Shania i jarają mnie czcionki.” *wyciera nos w stylu nerda*

Jednak zadrżała po przeczytaniu tych trzech słów.
` Wszystko się zmienia.`.
Teraz zrozumiała, że wszystko się zmieni, a ona nie będzie miała na to żadnego wpływu. 
I niech ta oryginalna filozoficzna myśl stanie się naszym mottem na ten tydzień.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz