sobota, 31 grudnia 2011

Cukier, słodkości, krew i emotki - tak powstał opkowy Sylwester


Witamy Was po raz ostatni w tym roku!
Dzisiejsza analiza jest bardzo tematyczna – towarzyszyć będziemy Justinowi Bieberowi i jego wybrance w imprezie sylwestrowej. Będzie się działo...

Adres analizowanego bloga: http://justinxbieber.bloog.pl
Analizowały: Koona i Dżul


Rozdział XVII „ Sylwester"
W środku było ciemno. W tle grała muzyka.
Powalający opis, od razu sobie dokładnie wyobraziłam to miejsce.

 Just złapał mnie mocniej za rękę i wyszeptał mi do ucha żebym uważała pod nogi.  Przytaknęłam mu i szłam dalej.
Co, tam martwe ciała na podłodze leżą i trzeba na nie uważać?

Nagle zabłysło światło, a z sufitu spadło konfetti. Zabrzmiała muzyka.
Ponoć już wcześniej grała.
Teraz to była zapewne Ich Piosenka.

 Justin złapał mnie w pasie i nawet nie wiedziałam kiedy zawirowaliśmy.  Pamiętam tylko że cały czas się uśmiechałam i patrzyłam mu w oczy.
A wszystko to w slow  motion.
Mała pigułeczka gwałtu przed imprezką? Bo to dziwne, że panna już na początku sylwestra ma problemy z pamięcią.
Może ma po prostu słabą głowę? Też mi się zdarzało, że na sylwestrze byłam pijana nim inni zdążyli ściągnąć kurtki.
Taak, albo to obecność Bieberka tak jej zakręciła w głowie.
 
Justin był dobrzy i nie zapomniał o kolegach z Kanady.
To jest więcej niż jeden Bieber?

Zaprosił kilka dziewczyn które poznaliśmy na zakupach, aby chłopcy mieli swoją parę. Kątem oka widziałam że wszyscy wirują, a wszystko nagrywa kamerzysta.
Normalnie “Wirujący seks 3”.
Zawsze chcieli być bączkami?

 Fajnie będziemy mieli pamiątkę pomyślałam. 
Om nom nom nom! *Koona(z braku czekolady) wpiernicza przecinki, które powinny być w tym zdaniu*
Koona, i tak będzie mało przecinków w tym opku, nie wyjadaj ich pozostałości!

Skończyła się piosenka podeszliśmy do stolika i usiedliśmy na swoich miejscach przypisanych karteczkami. Po jednej stronie miałam Nati i Titkę(“Malaga Tiki Taki i Kasztanki...” Naprawdę Ci brakuje słodyczy, prawda? ;)Podświadomość ma swoje prawa), a po drugiej Justina i Tomka. Naprzeciwko siedział Chris z nową koleżanką. Mało ze sobą rozmawiali.  Justin cały czas nas rozbawiał. 
Zrobił pacynkę ze swojej skarpety czy opowiadał sprośne żarty?
Wygłaszał swój popisowy kawał o tym, że jest Kurtem Cobainem naszych czasów.

Godzina 19. Jeszcze 5 godzin do nowego roku. Cieszyłam się że nowy rok rozpocznę jako dziewczyna Justina Biebera.
Na jej miejscu zrobiłabym wszystko, łącznie z ucieczką na Arktykę i samobójstwem poprzez oblanie się kwasem siarkowym, żeby tylko nie powitać Nowego Roku jako dziewczyna Biebera.
Cóż... O gustach się nie dyskutuje. Co kto lubi, Dżul, co kto lubi.

  Justin poprosił mnie do tańca. Orkiestra zagrała jakąś wolną pieśń. xD 
Pieśń? Orkiestra symfoniczna? To oni są w filharmonii czy na zabawie sylwestrowej? Bo powiało tu jakimiś próbami przywołania wysokiej kultury.
“Bo gdy Titanic tonął, to też orkiestra grała.”. Tę pieśń śpiewałam ja, Dżul. Orkiestrę wzięłam dla niepoznaki.

Ahh... przy nim wszystko było takie piękne.
- Chcę żeby świat zobaczył, co dla mnie znaczysz. ;*
- A to świat o tym nie wie ?
- Nie wie.
- Myślałam że wszyscy wiedzą ;*
- Nie ^^
- Kocham Cię ;*
- Ja Ciebie też ;*
Czy emotki “;*”oznaczają, że każdy z tych wypowiedzianych banałów pieczętowali pocałunkiem? Nie jestem zbyt dobra w odczytywaniu takich skrótów...
E tam, pocałunki. Wyobraziłam sobie Justina robiącego “^^”.

[Tu było jeszcze więcej czułych słówek i emotek, ale nie mogłam ich znieść, więc wycięłam. O.]

Muzyka ucichła. Udaliśmy się na nasze miejsca. Just przeprosił mnie i poprosił każdą dziewczyną po kolei. Wszyscy się bawili. Przy stole zostałam sama z Chrisem.
Awww... jakie to urocze. Biber postanowił dać chwilę radości marnym niemerysójkom i z nimi zatańczyć.
Raczej chce udać, że jest prawdziwym menszczyznom i zaliczyć każdą laskę na imprezie.
To on zalicza? o.O
A skąd wiesz, o co je poprosił?
Bogowie, Dżul, wiesz, że mam wrażliwą wyobraźnię, robisz mi krzywdę.

- Co Ci Chris ? Nie cieszysz się że kończymy rok i że wszyscy jesteśmy razem ?
- Jasne że się cieszę, tylko...Tylko zazdroszczę Justinowi..
- Czego ?
- Ciebie...
- Mnie ?!
- Tak... Bo Justin zawsze ma szczęście, a ja tam w Kanadzie nigdy nie poznam dziewczyny z taką osobowością.
- Poznasz. Nie martw się ;) Musisz tylko w to uwierzyć. ;)
Nasza urocza boChaterka nawet nie zaprzecza wyjątkowości swojej osobowości.
Ale tak po prawdzie - gdyby ci ktoś powiedział, że masz zajebistą osobowość, to byś zaprzeczyła?
Znając siebie, pewnie popatrzyłabym na niego ze zdziwieniem i ironicznie uniesionymi brwiami.

-  Staram się ;)
- Chodź zatańczymy ;) Tylko my siedzimy jak te Ciołki :D
Ciołki pisane z dużej litery - to musi być kolejna blogaskowa nacja.

- Z Tobą chętnie zatańczę ;)):*
- No to chodź ;):*
Jeśli te “:*” również miały oznaczać pocałunki, to nie wróżę Justinowi i Mary Sue udanego związku.
Całowanie się i puszczanie oka jednocześnie musi wyglądać ciekawie.

Znowu jakaś wolna. Światło przygasło. Razem z Chrisem wyszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć . Wszystkiemu przyglądał się JB, ale nic złego nie robiłam po prostu tańczyłam z przyjacielem.  Świetnie się przy tym bawiliśmy.
Śmierdzi zdradą.
Czy ja wiem, ucieczka z friendzone nie jest taka łatwa.

- Świetnie tańczysz, wiesz ? - powiedziałam
- Ty również ! ;*  Jestem pod wrażeniem, ale nie mogło być przecież inaczej. ;)
- Dlaczego ?
- Bo Justin Cię wybrał...  I tańczysz w jego teledyskach razem z nim. Musisz być wyjątkowa. ;*
Nie tańczę w teledyskach Justina. Dżul, czy ja mam jakiekolwiek szanse na bycie wyjątkową, odnalezienie swojego Tru Loffera i zaznania odrobiny szczęśliwej miłości?!
Nie. Możesz być najwyżej jedną z tych bezimiennych lasek, które Justin zalicza na imprezie.
A to nie, podziękuję.

- Aha ;) Dzięki ;*
- To co spełnisz moje życzenie ?
- Obiecałam. ;)
- Obojętnie jakie ono będzie ?
- Tak ;)
- A więc powiem Ci o 00:00. ;)
- Ok. ;*;)
“Powiem ci o zero zero dwukropek zero zero”?
Tajny kod! To terroryści planujący zamach!
Justinowi nic nie będzie. Jakiś mężny bodyguard albo Mary Sue zasłoni go własną piersią.

Piosenka się skończyła. Uśmiechnięta szukałam po Sali JB. Nigdzie go nie było.
My już dobrze wiemy, gdzie jest i co robi.

[Justin zostaje odnaleziony na tarasie.]
- Justinku, stało się coś. ?
- Nie.
-Ej, coś się stało... słyszę to w twoim głosie...
- Nic się nie stało.
- To dlaczego płaczesz ?
Prawdziwi faceci nie płaczą! Justin nie płacze... A nie, czekaj, przecież to Justin.

- Bo wiatr zawiał mi do oczu. Czego chcesz?!
-  Czego chcesz ?! To teraz tak rozmawiamy..?!
- Przepraszam... poniosło mnie....
- Nic się nie stało. Chodź ze mną.
Och, jejku, jejku. Nakrzyczał na nią, bo nie chciał, żeby zobaczyła, jak płacze. Ech, gdzie te czasy, kiedy ideałem byli szorstcy, milczący faceci, którzy różnili się od kobiety czymś więcej, niż tylko brakiem biustu.
W dzisiejszych czasach, nawet to nie jest pewnym wyznacznikiem.

Złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą.  Weszliśmy do pobliskiej altanki. Justin pomógł mi usiąść na stole i sam usiadł obok na ławeczce. 
O, nasza Mary ma tak krótkie nóżki, że nie może sama doskoczyć do stołu.
Altanka? AŁtorka szarpnęła się na romantyczną atmosferę, gardząc zwyczajową, pełną namiętności i śliskich płytek męską toaletą.

Zapadła cisza.
- Magda..
- Słucham ;*
- Po co mnie tu przyprowadziłaś...
- Abyś mi wszystko powiedział. Co cię gryzie.
- Aha. Nic mnie nie gryzie. A ty nie powinnaś wracać do Chrisa co ?
- Dlaczego mam do niego wracać. Jedyną osobą do jakiej chcę wracać to Ty ! ;*
Ale boChaterka musi głupio wyglądać, kiedy po każdym zdaniu mruży jedno oko i układa usta w dziubek.
Pewnie sobie robi dużo słit foci i jej tak pozostało.

- Wiesz... Kocham Cię bardzo ;* i boję się o Ciebie a zarazem jestem zazdrosny :(
- Nie masz powodów... mogę Ci to udowodnić ;)
- Tak ?
- Yhym... chcesz się przekonać ? ;>
- Yhym...
- Sam tego chciałeś ;)
Jednorożcu, muszę coś ze sobą zrobić. Mam tak niskie skojarzenia.
Jeśli myślisz o tym samym co ja, to być może nasze skojarzenia, mimo że niskie, są jednak właściwe.

Zeskoczyłam ze stolika na którym posadził mnie Bieber i przysunęłam się do niego tak że może dzielił nas od siebie jeden centymetr. Złapałam go za ręce. Oparłam swoje czoło o jego czoło i jednym ruchem odsuwając się od niego wyciągłam go na środek altanki.
- Co my robimy ?
- Teraz będziemy tańczyć. ;D
Dobra, nasze skojarzenia jednak są niskie i wypaczone. Ale błagam, co to jest? Kolejna edycja “You can dance”?
Taniec jako najlepszy sposób odfochania chłopaka? No nie wiem, ciągle mi się wydaje, że sposób z naszych niskich skojarzeń jest skuteczniejszy.

W tle słychać było najpiękniejszą wolną piosenkę... piosenkę Kancelarii...
WTF? Ostatnimi czasy kojarzy mi się to tylko z piosenką, która jest w pierwszych sekundach tego filmiku.
Chyba chodzi o piosenkę raczej. Bardzo romantyczne, Bieber ze swoja nienaganną znajomością polskiego z pewnością to doceni.
Wolałam moją wersję.

Zaczęliśmy tańczyć walczyka, który był magiczny. 
Generował dookoła puchate króliczki i różowe jednorożce?
It’s magic.

Do głowy przyszła mi scena z Kopciuszka w którym grała Hilary Duff. 
Walt Disney przewraca się w grobie.

Wszystko ukradkiem nagrywał wynajęty przez ans kamerzysta.  Będziemy mieli niezłą pamiątkę.  Muzyka ucichła.
 Ona wszystko w ten wieczór robi dla filmu?
A Ty myślałaś, że robi to wszystko z głębi serca? Pewnie potem opchnie ten film paparazzi i będzie miała z tego niezłą kasę.

- Zabiorę Cię właśnie tam gdzie słońce dla nas wschodzi... i pokaże ci moje intymne miejsce, do którego światło nigdy nie dochodzi (Dżul, hamuj się, mogą nas czytać dzieci. Poza tym - no moja wrażliwa wyobraźnia, no! Pachę miałam na myśli, pachę. Poza tym wczułam się w nastrój i chciałam zarymować.);*** - przytuliłam się do Justinka i go słodko pocałowałam.
-Mmmmm.... Rozkosznie słodko ;*
Dżul, słabo mi. Za dużo cukru w tym opku, za mało cukru w mej krwi.
Mi też słabo. Mam nadzieję, że Justin ma cukrzycę i jego organizm nie wytrzyma tego nadmiaru słodyczy. A w Sylwestra karetka ma szansę nie dojechać na czas, muahaha.

- I jak udowodniłam Ci ?
- A jeśli powiem że nie to dalej będziesz mi to udowadniać ?
- Nie. Wtedy zostawię Cię tu samego abyś to sobie przemyślał.
- Udowodniłaś mi to skarbie ! ;**
- Wiem ;**
Moc double dziubka!
Czy to emotka na francuski pocałunek?

Udaliśmy się do Sali. Wszyscy byli roześmiani. Zbliżała się północ. Na salę przywieziono szampana. Odliczanie.
10...

9...

8...

7...

6...
 Jeżu, długo jeszcze?
Jeszcze trochę. Oni to w zwolnionym tempie odliczali?
5...

4...

3...

2...

1...

Nowy rok ! :D Wszyscy zaczęliśmy składać sobie życzenia. Zaczęłam od Justina, potem Dziewczyny i chłopcy.
Dziewczyny. Te Dziewczyny. You know what I mean.

Teraz nadszedł czas aby złożyć życzenia Chrisowi.   Wyszłam na taras gdzie on już czekał.
- No więc Chris... życzę Ci wszystkiego najlepszego w nowym roku. ;)
- Dzięki Madlen ;* Ja tobie również. ;)
- No dziękuję. ;)
 Droga aŁtorko - emoki nie sprawią, że stworzone przez ciebie dialogi będą bardziej porywające.
Szalone życzenia. Ale co ja się czepiam, sama nie jestem lepsza. Przynajmniej nie są to życzenia posprzątania pokoju, jakie dostałam w tym roku od rodziny.

- Więc już po północy... obiecałam spełnić twoje życzenie, niczym złota rybka ;)
Złota rybka jest lepsza od ciebie, boChaterko, spełnia aż trzy życzenia.

- No więc... wiesz... to głupie...
- Przecież obiecałam że spełnię każde twoje życzenie jakie by nie było ;)
Nie zdawałam sobie sprawy z tego co może sobie zażyczyć Chris. Myślałam że będzie to prośba o powtórkę z wypadu na deski albo coś w tym stylu.
 Oj, ty naiwna dziewucho.


- No to wiesz... Chciałabym żebyś mnie pocałowała...
- No dobrze ;)
Chciałam go pocałować po przyjacielsku w policzek. Życzenie wydawało się być banalne.
- Ale wiesz... nie chodzi mi o przyjacielskiego buziaka... chciałbym takiego wiesz..prawdziwego... tak na pożegnanie...
Nikt się tego nie domyślił, prawda?

   Sory... w ogóle sory że to powiedziałem... nie myślę.. przecież kochasz Justina na zabój.
- Kocham Justina na śmierć i życie. Ale to chyba nie zaszkodzi... w końcu obiecałam, prawda...
- Nie musisz...
- Obiecałam.
 Jasne, jasne. Uwaga, bo uwierzę, że boChaterka jest honorowa i chodzi jej tylko o tę obietnicę.
Ciekawe, czy jakby poprosił o jedna namiętną noc, to czy też z poczucia obowiązku wyraziłaby zgodę.

Szybko pocałowałam Chrisa, tak aby nikt tego nie zobaczył. W zasadzie to Chris pocałował mnie. Jednak nie do końca wyszło to tak jak chciałam. W momencie kiedy Chris mnie całował do okna podszedł Justin, ponieważ mnie szukał.
*Koona puszcza motyw zPsychozy”, żeby zbudować napięcie*

Zobaczyłam to kątem oka i szybko ode pchałam od siebie Chrisa.
“Szłem łąką, kwiaty pachły, wiater wiał, ona mnie odepchła. Więc weszłem do domu, trzasłem drzwiami, pierdłem, rzygłem i wyszłem, bo chamstwa nie zniesłem”?

Justin jak opętany wybiegł z sali wybijając przy tym szybę w drzwiach wyjściowych.
Głową?
Nie zauważył, że drzwi balkonowe były zamknięte i wbiegł w nie swoim twardym, męskim ciałem.

Podbiegł do Chrisa i uderzył go lewą ręką w szczękę. 
Zapamiętajcie, drodzy państwo - lewą. To może zmienić bieg tej historii. Albo i nie.

Odskoczyłam w bok. Nie wiedziałam co się dzieje. Chris nie czekając długo odpłacił się Justinowi uderzeniem z prawej ręki.
Walka prawicy z lewicą? Dobra ze złem? Boga i Szatana? Dżul, widzisz w tym jakiś głębszy sens, czy tylko marnuję czas próbując go znaleźć?
Widzę w tym tylko fantazje nastolatki, która chciałaby, żeby o nią się faceci bili. Ale nie przeszkadzaj sobie, doszukuj się głębszego sensu, jeśli to pomaga Ci przetrwać to opko.

Otrząsnęłam się z nieświadomości w której trwałam i próbowałam ich rozdzielić.
Strzepnęłam tę nieświadomość ręką, co mi tu będzie przeszkadzać.

 Nikt więcej tego nie widział, ponieważ muzyka głośno grała, a wszyscy świetnie się bawili.  Moje próby rozdzielenia ich na nic się zdały.  Chris jedną ręką odepchnął mnie tak mocna że przewróciłam się na szkło, które wyleciało ze stłuczonej przez Justina szyby. Z ręki szybko popłynęła mi krew.
Teraz Justin powinien okazać się wampirem. Proszę, proszę, proszę... *trzyma mocno kciuki*
Ale wtedy nie umrze na cukrzycę! Chyba, że wampiry też mogą mieć tę chorobę? *z nadzieją w głosie*

Justin na widok tego że Chris mnie odepchnął  już do końca wyszedł z siebie.  Uderzył Chrisa w nos, w szczękę kopnął go w brzuch i podbił oko.
To “go” to cios znany tylko adeptom tajemnej sztuki walki?
Tak. Polega na wyhodowaniu sobie na nodze szczęki i kopaniu nią w brzuch.

- Odczep się od niej ! - zaczął krzyczeć Justin
- To  nie jest twoja własność !
-  Nie pozwalaj sobie.  Za dużo sobie pozwalasz !  Patrz co zrobiłeś.
-  Gówno mnie to obchodzi !  To zwykła szyba !
- Nie mówię o szybie szmaciarzu tylko o niej !
- Nie zauważyłeś że jest szczęśliwa kiedy spędza ze mną czas ! Nie ma nic przeciwko temu !  Przy tobie nie jest taka szczęśliwa !
- W dalszym ciągu nie zauważyłeś co jej zrobiłeś? Niedobry Chris, niedobry!
Jest bardzo szczęśliwa. Co prawda właśnie leży na podłodze i się wykrwawia, ale taki drobiazg na pewno nie popsuje waszych relacji.

- Jakbyś nie zauważył to jesteśmy z nią razem !(czasem bywamy osobno! Dzielą się nią?) Na dodatek Madlen ma  pierścionek.
Ten pierścionek to jakaś odmiana pasa cnoty? Kopie prądem, gdy posiadaczkę próbuje pocałować kto inny niż Tru Loffer?

I znów zaczęli się bić. Chris uderzył Justina w brzuch a potem strzelił mu liścia.  Justin nie był już tak zaborczy i odpłacił sie tym samym. 
Bo zaborczy Justin podwinąłby kitę pod siebie i uciekł, skomląc cicho.

[I tak dalej, i tak dalej. W końcu do akcji wkracza boChaterka.]
- Co ty sobie wyobrażasz ! Zostaw go !  Już dość namieszałeś.
- Ale Magda, ja przecież...
- Ty przecież... ty przecież walisz na kilometr alkoholem ! Wytrzeźwiejesz to porozmawiamy !
Brawo, Mary Sue! Migdaliłaś się wcześniej do niego i jakoś nie przeszkadzało ci, że był pijany. A teraz nagle wielkie halo.

Justin powoli się podniósł.  Objęłam go nie zakrwawioną ręką i okrężną drogą poszliśmy na górę aby nie przechodzić przez salę. Otworzyłam drzwi.  Justin usiadł na krześle a ja szybko pobiegłam do łazienki gdzie znajdowała się apteczka.
Skąd apteczka w łazience? Zgodnie z filmikami, jakie mi puszczano na szkoleniu BHP, apteczka powinna być przytwierdzona do ściany w korytarzu, tak, żeby nie można było z niej skorzystać.

 Wzięłam i szybko przemyłam sobie rękę z której nie leciała już krew. Razem z  bandażami wat i wodą utlenioną pobiegłam do Justina.
Jeee! nawkładajmy sobie waty do rany, będzie fun, fun, fun! Nie chciałabym, żeby aŁtoreczka musiała mnie kiedykolwiek opatrywać.

- Chodź tutaj do mnie. Pani doktor zaraz zaradzi. ;):*
- Jakby wszyscy lekarze byli tak piękni jak ty to ciągle bym chorował.
- Ja leczę tylko Ciebie. ;*
- Wiem ;*
-  Może zaboleć.. ;/
 Uch... -.- Zaraz mnie zemdli od tych emotek ;/. Bogowie! O.O To jest zakaźne! Ratuj mnie, Dżul! ;(((
Dasz radę, już zaraz skończymy. Byle Ci tylko to nie zostało do imprezy.

Justin miał rozcięta wargę i lekko podbite oko. Watą i wodą utlenioną przemyłam mu wargę tak aby nie było widać śladu bójki.  Wtedy do pokoju wtoczył się Chris.
Zwłaszcza watą łatwo było przemyć ranę. I cóż to za magiczna umiejętność, która sprawia, że rany znikają zaraz po ich odkażeniu?

- Przepraszam was...
- O nie zaraz wyjdę z siebie- powiedział Just.
- Uspokój się. Chris idź do swojego pokoju i trzeźwiej. Jutro porozmawiamy...
Chris zataczając kółeczka doczłapał się do swojej części pokoju.
Czy mam rozumieć, że człowiek zaczyna się zataczać i bełkotać dopiero, kiedy ktoś wytknie mu, że jest pijany? Bo jeśli tak, to proszę Dżul, nie mów mi tego na imprezie sylwestrowej.
Dobrze, będę cały czas Ci powtarzać, że jesteś trzeźwa. Może dzięki temu wygrasz jakiś konkurs w piciu.

[Kolejny, pełen emotek dialog, po którym boChaterowie postanowili wrócić na imprezę.]

Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do sali balowej.  Nikt nie zauważył że zniknęliśmy. Od razu zaczęliśmy wirować do białego rana.
Musieli rzygać dalej niż widzieli, jeżeli kręcili się tak w kółko przez całą noc.

Razem z Justinem nie schodziliśmy z parkietu.  Rano wszyscy byliśmy kompletnie odurzeni od alkoholu, który się tam znajdował a był to tylko szampan.
Kac po jednym kieliszku szamana? Czy też parkiet był wylany tym alkoholem i upili się jego oparami?

 Weszliśmy do swoich pokoi i nawet nie przebierając się rzuciliśmy się na łóżko.
Przebudziłam się kiedy zegar wskazywał jeszcze 15, wszyscy jeszcze spali a ja postanowiłam iść do kuchni napić się soku pomarańczowego ).

Moi drodzy! Sylwestrowa analiza dobiegła końca. Życzymy Wam, żeby Wasza zabawa dzisiejszej nocy była lepsza niż boChaterów tego opowiadania. A ustami patrona naszej analizatorni, Spocka, życzymy, by nadchodzący rok był jak najbardziej logiczny!


piątek, 23 grudnia 2011

Świąteczno-dygresyjne życzenia


Ho, ho, ho!
Czyli klasyczne rozpoczęcie świątecznych życzeń. Których Koona i ja nie lubimy składać.Tym samym nie umiemy. Owszem, ale mimo wszystko spróbujemy. Gryzą nas wyrzuty sumienia, bo w tym pięknym świątecznym dniu analizy nie będzie. Pech chciał, że w tym roku zarówno Wigilia jak i Sylwester wypadają w soboty. Jednak, gdy tylko szał świątecznych przygotowań opadnie, wrócimy z ostatnią w tym roku analizą.
Ach, życzenia! Życzenia.

Dżul życzy wszystkim tego, czego sama potrzebuje: dużej ilości snu, jedzenia i czasu na zrobienie wszystkiego, co się zaplanowało. Co tam jeszcze... Silnego sygnału i rwącego internetu! O tak, właśnie - żeby Wam nigdy wiaderek z internetem nie zabrakło.
Ja w takim razie życzę, by rozmiar Waszych ubrań nie zmienił się przez te trzy dni, rodzina nie doprowadziła Was na skraj załamania nerwowego, kiedy to ze łzami radości będziecie wracać do pracy/szkoły, a także... Mnie w sumie nic więcej do szczęścia nie trzeba. Bardziej romantyczne od nas istoty może chciałyby jeszcze trochę miłości. Więc dorzucę życzenia powodzenia w związkach uczuciowych. Czy związek między człowiekiem a maszyną może być “związkiem uczuciowym”? Oczywiście, że tak, nawet bardzo mocnym. Często powtarzam, że jeśli zajdę w ciążę, to chyba z laptopem. Nie wiem tylko, jak to się ma do faktu, że jest on prawdopodobnie kobietą...Taka dygresja.
Wracając do życzeń: możemy, popadając w utarte schematy, pożyczyć Wam jeszcze rodzinnego ciepła, spokoju, pojednania i śniegu. Ale lepiej zamieścić fajną, świąteczną piosenkę naszego guru - Tima Minchina.



Wesołych świąt! Smacznego karpia. Bogatego Gwiazdorka! To nacjonalistyczne, wiesz? ;) Tylko w Wielkopolsce jest Gwiazdorek. Lubię Gwiazdorka. Zawsze jak ktoś mówi “bogatego Gwiazdora”, to wyobrażam sobie takiego Elvisa Presleya w mikołajowej czapce.  Taka dygresja. No to - młodego, szczupłego i bogatego Elvisa pod choinką życzymy. *nuci “Love me tender”*

Szczęśliwego Nowego Roku będziemy życzyć przy okazji przedsylwestrowej analizy ;).

sobota, 17 grudnia 2011

Podwójna Mary Sue i przechodzący obok Dumbledore

Witajcie!

W tym tygodniu analiza wyjątkowo krótka, bo i opko zakończyło swój żywot po jednym rozdziale. Ale za to jak rozkosznie zakończyło – zapewniamy, że ostatnie zdanie usatysfakcjonuje każdego miłośnika blogaskowych absurdów. Zanim ten koniec nastąpi, napotkamy aż dwie Mary Sójki, w tym jedną z samoczynnie podskakującym biustem, przejedziemy się do Hogwartu w kabinie toaletowej,dowiemy się, dlaczego Ron jest ciepły i co świadczy o byciu córką Voldemorta.

Adres analizowanego bloga: http://kamciaa516.blog.interia.pl/
Analizowały: Koona i Dżul


Ogień i Woda
Oboje niczym lód i ogień, niczym cieńi blask, jak niebo i grom… - tak różni, a zarazem tak podobni…
Jak pies z kotem?
*jedną rękę trzyma w ognisku, a drugą w wiaderku z lodem* Hm, dziwnie, nie zauważam podobieństwa.

O, o, wierszyk, ale jazda!
Przepowiednia, czy wesoła tffoorchostch?
Tffoorchostch z elementami prekognitywnymi.
W murach potężnego zamku
Szkoły Magii – Hogwartu
Zaczyna się ta historia
Która nigdy nie znajdzie końca
Błąd, znalazła swój koniec (był w szufladzie z bielizną, zaraz pod trupem logiki) już po jednym rozdziale.
Może właśnie o to chodziło? Żeby historia dramatycznie urywała się w połowie? Albo Kanon w końcu nie zdzierżył i pochował zakończenie razem z zimnym trupem aŁtoreczki.

Dwa domy od wieków skłócone
Ach, Szekspirem lecimy.

A wśród uczniów: dwie postacie
W chaosie zagubione
On, blondyn wyniosły i próżny
Ona brunetka – on od niej tak różny
Jest brunetką - czy jest potrzebne jakiekolwiek inne określenie? Też myślę, że nie.
Brakuje koloru oczu! I jak ja ją teraz wyróżnię w tłumie?!

Wspólny cel- Voldemort
Miłość i Zdrada
Ból i Cierpienie
Grunt to mieć wspólny cel. Zwłaszcza zdrada dobrze wróży ich związkowi.
To tylko umocni ich związek z przepowiedni.

BoChaterowie:
Hermiona Granger
Jest śliczną dziewczyną okasztanowych włosach.
Zalety: mądra, przyjacielska, oddanaprzyjaciołom.
Wady: zbytnio się przechwala.
Dodatni modyfikator +4do rzutu k10, jeśli w pobliżu znajduje się przyjaciel. Za to dostaje -3, jeśli w pobliżu znajduje się Tu Loffer, któremu próbuje zaimponować *pociąga nosem i poprawia nerdowskie okulary*

Przyjaciele:
Harry
Ron
Ginny
Malfoy Ahaaaa...
Chłopak: brak
Ona ma już chłopaka,tylko jeszcze o tym nie wie.

Ma kogoś na oku: tak

Harry Potter
Jest przystojnym Gryffonem ozielonych oczach.
Zalety: czuły, przyjazny, odważny.
O, Harry nie ma żadnych wad! Facet idealny.

Przyjaciele:
Hermiona
Ginny
Ron
Cho
Wrogowie:
Draco Malfoy
Dziewczyna: podoba mu się Ginny.
A to nie powinno być w rubryczce “ma kogoś na oku”? Bo w ten sposób zostałyśmy pozbawione rozrywki związanej ze zgadywaniem w kim durzy się Harry.
On jest postacią poboczną, nie może odwracać uwagi od dylematów Hermiony.

Ron Wesley
Jest ciepłym i przyjacielskim rudowłosym chłopakiem. zawsze jest przyprzyjacielach jeśli tego potrzebują.
Jeśli go nie potrzebują, siedzi samotnie w kąciku.
Przyjacielom służy dobrą radą i silnym ramieniem, przyjaciołom za to nie bardzo.

Zalety: ciepły, oddany, towarzyski
“Ciepły” w znaczeniu“ma stałą temperaturę ciała powyżej 36,6 st. Celsjusza” czy “jest gejem”?

Wady: boi się pająków.
Rzeczywiście, ogromna wada! *dopisuje do swojej listy cech idealnego Tru Loffera: “Uwielbia pająki.”*
Dziewczyna: podoba mu się Heriona.

Draco Malfoy
Jest zwinnym i sprytnym chłopakiem oblond włosach i niebieskich oczach.
Zalety: spryt i zwinność.
Wady: obraża ludzi.
Przyjaciele: Hermiona Granger, KateMonson, wszyscy slizgoni.
Wrogowie:Harry Potter, Ron Wesley, Olivier Wood.
Dziewczyna: nie ma. podoba mu sięHermiona i Kate.
Hell yeah! Ciekawe, czy w tym rozdziale załapiemy się na pojedynek o Tru Loffera.

Kate Monson
Jest sliczną dziewczyną o brąząwychwłosach i pieknych, dużych, zielonych oczach.
Od razu widać, że ma większe zadatki na naczelną Mary Sue, niż Hermiona: znamy także kolor jej oczu,a nie tylko włosów.
Przynajmniej jakaś cecha odróżnia ją od Hermiony.

Przeniosła się do Hogwartu i trafiłado Gryfindoru.
Przeprowadzka do nowej szkoły - jest.

Ciekawostki: jest w wieku HarregoPottera.
Tak samo jak Ron,Hermiona, Malfoy i reszta ludzi z ich rocznika... Oh wait, w sensie, że co do sekundy?
Pewnie są bliźniętami rozdzielonymi zaraz po narodzinach.


Od samego początku ma z wszystkimi dobre relacje oprócz Hermiony, która jest o nia zazdrosna.
Zalety: mądra, utalentowana, zabawna,sprytna.
Kolejny ideał się znalazł. Pewnie jeszcze umie rysować stopami, odbijać piłkę nosem i włosy na łydkach jej nie rosną.
“Does abstract painting
Practises yoga
And brews her own beer
And really like making home movies
And suffers neck down alopecia”, niczym w piosence Tima Minchina?
Czytasz w moich myślach. :D

Przyjaciele: Olivier Wood, HarryPotter, Ron, Ginny, Hermiona (ona sama uważa że Hermiona jest jej przyjaciółką lecz Hermiona jest o nią zazdrosna)
Klasyczne frenemies.

Chłopak: narazie nie ma. Podoba sięwszystkich chłopakom.
Teraz pozostaje tylko wybrać najlepszego.
Czyli mamy Malfoya rozdartego między Hermi a Mary Sue, Mary Sue rozdartą między wszystkimi i Hermi rozdartą między kimś, a nienawiścią do Mary Sue.

Olivier Wood
Jest jednym z graczy quidditch.Piękny brunet o ciemnych oczach. Jest towarzyski i uprzejmy.
Ciekawostki: Zakochał się w KateMonson. Na poczatku nie -szczęśliwie zakochany a później to się okaże ;)
Płonę z ciekawości.

Zalety: bystry, przyjacielski iciepły.
Jak Ron. Powinni założyć “Hogwarckie Stowarzyszenie Ciepłych”.
Tak! Wywiesić tęczową flagę na szycie Wieży Astronomicznej i raz w tygodniu organizować spotkania w Pokoju Życzeń! ^^ *nuci cichutko “It’s okay to be gay”*

Przyjaciele: Harry Potter, KateMonson, Hermiona Granger, Ron Wesley, Ginny Wesley.
A gdzie informacja o posiadaniu dziewczyny? Coś tu śmierdzi...
Nie no, wszystko jasne.Najpierw zakochał się w Marysi, a potem okazało się, że jest “ciepły”. Nie wywnioskowałaś tego po wcześniejszych informacjach?
Teraz już rozumiem.Gratuluję doskonałej dedukcji, detektywie Koono.

Roździał I
No tak... "Roździał".

Tajemniczy sen ...

Peron 9 3/4. To tutaj Harry jak coroku spotkał swoich przyjaciół. Ron i Hermiona przybyli prędzej i zajeli już miejsce w wolnej kabinie pociągu.
To się przedział nazywa. Ale nieznajomość słowa świadczy o braku kontaktu aŁtorki z pkp, a tego zazdroszczę.
Może została dla nich już tylko kabina - ta z toaletą.

Hermiona i Ron bardzo się zmienili,wydorosleli. Dziewczyna szczególnie ucieszyła się na widok Harrego.
Jej zaokrąglony przez wakacje biust radośnie podskoczył.
Wyobraziłam sobie stojącą spokojnie Hermionę z samorzutnie podskakującym biustem. Widok wart milionów monet.

Przywitała Go czułym uściskiem i tajemniczym uśmiechem.
Harry jest prawie jak Voldemort - kiedy nie wymieniają jego imienia, to nawet dotyczące go zaimki są z dużej litery.

-Co u Was (a nie, jednak wszyscy tak mają) nowego?-zapytał zaciekawiony i uradowany Harry.
-Jak co roku.- odpowiedział Ron.
-Zabieraj swojego kota od mojego szczura-krzyknał póżniej Ron.
-Znowu sie zaczyna.- śmiał się Harry.
Rozmawiali tak aż do wieczora.
No to sobie pogadali.Zapętliło im się?
Wolałabym, żeby milczeli, niż rozmawiali w taki sposób.

W Hogwarcie, jak co roku, dyrektor wygłosiłswoją mowę przywitalną. Aż tajemniczym głosem zaczął mówić:
Zmianą głosu zaznaczył,że dopiero teraz podejmie temat, dla którego zgromadził wszystkich na uczcie.

-Chciałbym Wam kogos przedstawić,lecz zanim to zrobie, chciałbym wam troche opowiedziec o tej osobie.
Osoby, które mają alergię na nadmiar zajebistości, prosimy o opuszczenie sali i zgłoszenie się po leki do pani Pomfrey.

Jest młodą, madrą i utalentowanąuczennicą. Jest na 5 roku. Przybyła do nas z daleka, bo aż z Kanady.Przedstawiam Wam... Katerine Monson.
Ma sale weszła piękna, szczupła dziewczyna o ciemnych włosach i pięknych głębokich czarnych oczach.
Które w tajemniczy sposób zmieniły kolor od czasu opisu, w którym były zielone.
Błagam, czytałaś“Zmierzch”, widziałaś “Zmierzch” i śmiałaś się ze “Zmierzchu”, powinnaś wiedzieć do czego prowadzi zmienny kolor oczu.
Ech, zajebista Mary Sue- ciebie to nawet specjalnie przedstawią na uczcie powitalnej w Hogwarcie...

Wszyscy chłopcy zaczeli gwizdać i klaskać na widok tak pięknej dziewczyny. Nawed Malfoy stał na początku kolejki aby się zapoznać z nową uczennicą.

-Wcale nie jest taka ładna- rzuciła głośno Hermiona.
Tak, zrób z Hermiony wredną sukę, która chce mieć status największej laski w szkole. Chociaż kto wie, może w czasie wakacji jej zeszło z mózgu, a przeszło w figurę.
Teraz się wyjaśniło czemu jej cycki samorzutnie podskakują - to mózg zsunął się do klatki piersiowej i teraz próbuje wrócić na miejsce.

-Chyba jestes ślepa- odpowiedział oschodzący od stołu Olivier Wood.
-Bardzo śmieszne- krzykneła za nim.
Hermiono, to nie był żart.

Tiara prydziała(Pierdząca Tiara!) wybrała na jej dom Gryffindor.Hermiona była wściekła.
Na zajutrz na pierwsej lekcji dziewczyna pokazała że nie tylko jest ładna ale i mądra i inteligentna.
Bo jak wiadomo mądrość i inteligencja są bardzo zróżnicowanymi pojęciami.

Jako pierwsza zamieniła pajaka wmysz.
-20 punktów dla Gryffindoru,gratuluję pani Monson.- dodał nauczyciel.
To nie powinna być nauczycielka - profesor McGonagall?
No, bardziej mi to pasuje na lekcję transmutacji, niż zaklęć, wiec masz rację. W ogóle, nie za proste to zadanie jak na 5. klasę?

-Dziękuje- odpowiedziała skromnie dziewczyna.
-Niedojże (ale za to usłyszę) że jest najładniejszą dziewczyną w szkole to jeszcze jest inteligentna- mówił Malfoy swojemu kumplowi.
- I te szerokie biodra... chcę z nią płodzić dzieci, ma doskonałe geny!

Na drugiej lekcji także była lepsza niż Hermiona.
-Heminium to roślina która rosnie w Chinach. Bardzo żadko można ja spotkać. Ma działanie uzdrawiające.
Tako rzekłam!
A tak na serio - po kiego grzyba tu to zdanie z dupy?
Pewnie próba naśladowania opisów lekcji z książek. Nieudana.

Na innych lekcjach dziewczyna wykazywała się takim samych poziomem wiedzy.
Na każdych zajęciach zgłaszała się i poważnym tonem mówiła “Heminium to roślina, która rośnie w Chinach. Bardzo rzadko można ją spotkać. Ma działanie uzdrawiające.”
Najważniejsze, to być specjalistą w jakieś dziedzinie.

Hermiona była wściekła.
Po lekcjach dziewczyna zabrała książki i zakuwała w salonie Gryffonów chyba do dziesiątej. Juz miała wspać kiedy do sali wpadła Kate z Olivierem.
W jaki sposób Puchon dostał się do pokoju Gryfonów? On też napadł na Grubą Damę?
Słonko, świeżo pasowana Gryfonka go wpuściła. Myślę, że wykazałaby się podobnym brakiem oporów, gdyby chodziło o damskie dormitorium.
Nie mogłaby. Kiedy jakikolwiek przedstawiciel płci brzydkiej próbował wejść do żeńskiej sypialni,schody do niej prowadzące zmieniały się w zjeżdżalnię. True story. Co do wejścia do salonu, to też nie było takie proste.

-To ja juz pójdę.- powiedział Wood.
Parafrazując: run, you’re too good for her.

Kate podeszła do siedzącej na fotelu Hermionie.
- Z czego się uczysz?
-Z eliksirów, przecież jutro jest sprawdzian.- powiedziała zirytowana dziewczyna.
Aha, sprawdzian. Przez całe 7 tomów Harry’ego Pottera, ani razu nie ma wzmianki o takiej formie sprawdzania wiedzy uczniów.

-Upppssss... zapomniało mi się...-powiedziała Kate.
-To ja juz pójdę-powiedziała nowa Gryffonka.
Trochę jak mały wódz Wielki Niepokój z komiksu Baranowskiego.

Na lekcji eliksirów odbył się zapowiedziany sprawdzian.
Snape czytał oceny:
-Ron Wesley dwa
-Draco Malfoy trzy
-Potter trzy
-Hermiona Granger pięć
-Panna Monson cztery
Po raz kolejny - kiedy to polski system oceniania przedostał się do Hogwartu? Czyżby Giertych po nieudanych reformach edukacji w Polsce postanowił zrewolucjonizować magiczny świat?

Hermiona bardo się cieszyła że dostała lepszą ocenę niż Kate Monson.
-Gratulacje Hermi- krzykneła Kate do Hermiony.
Rozwinęła przy tym wielki, kolorowy transparent, a ku przerażeniu Snape’a z sufitu posypało się konfetti.
Różowe i pachnące truskawkami.

Hermiona bardzo się zdziwiła, jej największy wróg jej gratuluje.
Wiedz, że coś się dzieje.
Motto życiowe Kate brzmi: “I don’t have enemies. If you think that you’re my enemy, congrats, you don’t exist.”

Od osoby która wydawa ła się jej podła,głupia, chamska dostała gratulacje.
W ciągu tego jednego dnia i trzech wymienionych ze sobą zdań, Hermiona zdążyła poznać charakter Mary Sójki na wskroś.
Nikt się nie oprze sile“Friendship”.

Miała racje ogromnie się myliła.
Dżul, to zdanie musimy dodać do naszej kolekcji oksymoronów.
Albo to jest interaktywne opko i czytelnik sam może zdecydować, którą opcję woli.

A teraz, uwaga, czajcie tę akcję, bo jest powodem, dla którego wrzuciłyśmy to opko na ruszt:
Po lekcjach Hemiona spotkała Rona iHarrego na podwóżu.
Na bogów i pomniejsze bóstwa! Gdzie?!

-Co robicie?- zapytała.
Harry patrzyła na nią tak jakby cośsię stało, tak jakby nie była już jego przyaciółką.
-Harry co się dzieje?- zapytała
-Śniło mi się, że Voldemort jest twoim ojcem.
-Hahaha - smiała się Hermiona.
-Ale posłuchaj to wszystko wyjaśnia.Twoje zdolności wiedza...
Nie, Harry, ona się uczy, a nie włóczy po zamku.

-Moimi rodzicami są mugole a Voldemort...
-A Voldemort to twój ojciec-odpowiedział Dumbledore
-Co pan tu robi?- krzyczała Hemiona.
-Ja przechodiłem.
To ja przepraszam *Koona oddaliła się, niczym mały wódz Wielki Niepokój*. To zakończenie nie wymaga chyba żadnego komentarza.
Najlepszy sposób odkrycia, że jest się córką Voldemorta ever! Tego nic nie przebije.