sobota, 3 grudnia 2011

Jej Cesarska Mość słonica Sakura, cz.1

Witajcie po dłuższej przerwie!


     Jeszcze raz powtórzymy, że czasoprzestrzeń jest wredna i czasem trudno ją zagiąć w celu wspólnego poanalizowania. Nawet z pomocą internetu. Niemniej przepraszamy tych, którzy na analizę czekali. Ale myślimy, że na opko, które dzisiaj zaprezentujemy, warto było czekać.
     Dotyczy ono Sakury, bohaterki anime Naruto, tu występującej w roli jedynej córki cesarza Francji. Niestety, aŁtorka opowiadania nie zdradza którego i już we wstępie oznajmia, że jej utwór to czysta fikcją i nie ma nic wspólnego z faktami historycznymi. My natomiast jesteśmy zdania, że licentia poetica nie zwalnia z odpowiedzialności za reaserch i dbałość o szczegół, więc podczas analizy dostawałyśmy piany na ustach.
     A co konkretnie nas czeka w cesarskim pałacu? Oj, dużo: wizyta cesarza Włoch w tradycyjnym stroju, napady wesołości, gadające meble i chichoczące ściany, zielonookie słonice, przyjaźń instant i kłótnie przedszkolaków. Dowiemy się także, jaka jest pałacowa moda, gdzie można zakwaterować stadko cesarzy, jakie kolory kontrastują ze sobą i jakie były prawdziwe przyczyny wojny francusko - rosyjskiej.


W tym tygodniu dołączamy również obiecany bonus w postaci minianalizy krótkiego opowiadania, będącego alternatywnym zakończeniem 5. części Harry'ego Pottera.
Nie przedłużając więcej - zapraszamy do czytania.


Adres analizowanego bloga: http://the-first-love-is-great-because-is-beautyfull.blog.onet.pl/
Analizowały: Dżul i Koona.



Witam Was drodzy czytelnicy bardzo serdecznie i gorąco:) Założyłam tego bloga sama nawet nie wiem z jakiego powodu, ale go założyłam..
Najważniejsze, to mieć dobry powód.
Ale ta duma, że go założyła (wskazują na to repetycje) jest niemal urocza.

Będzie on opowiadał historię może niezbyt zgodną z faktami historycznymi, ale cóż się dziwić... To będzie czysta fikcja:)
Zapowiada się jazda bez trzymanki...
Czujmy się ostrzeżone.

Mam jednak szczerą nadzieję, że Wam się spodoba... Więc jak zaczęłam będzie to opowieść o młodej córce cesarza Francji(w sensie, że któregoś Napoleona?), która musi dużo przejść, żeby poznać i znaleźć tę jedyną miłość...
Za to tę drugą miłość znalazła bez trudu.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że Was usatysfakcjonuję:)
Masochistów takich jak my - wręcz dogłębnie.

Pewnego pięknego dnia, ze snu budziła się śliczna młoda dziewczyna. Minęły dokładnie dwa lata od śmierci jej matki.
“Jaki piękny dziś dzień! Idealny na drugą rocznicę śmierci mojej matki!” wykrzyknęła radośnie Mary Sue i czym prędzej wyskoczyła z łóżka, by dokonać porannej toalety.

Teraz mieszka ona z ojcem, którego mimo jego srogości kocha. Dziewczyna jest córką cesarza Francji i jego następczynią, ponieważ władca nie ma syna.
Aha, czyli cesarz nie dość, że nie rozwiódł się z małżonką, która nie dała mu męskiego potomka, ale po jej śmierci żyje w celibacie? Wzruszające.
Oj, naiwne dziewczątko. Żadna kobieta nigdy nie została głową Francji, a wątpię, żeby nawet dla Mary Sue ten dziwny naród zrobił wyjątek.

Nazywa się Sakura Haruno.
I  w tym momencie wszystko staje się jasne.
Dobra Japonka na francuskim tronie nie jest zła.

Wstała i powędrowała do swojej łazienki, gdzie szybko wykonała poranne czynności.
Fuck yea. Nawet cesarzówna, kiedy jest Mary Sue, nie skorzysta z usług służby, tylko sama wykona poranne czynności. Porządek musi być!
Co jej będzie jakiś plebs przywilej porannych czynności odbierał.

 Ubrała na siebie jasno zieloną suknię ślicznie wyszywaną kwiatowymi wzorami, a włosy tylko rozczesała i pozostawiła rozpuszczone. Sięgały jej one do pasa, a ich kolor był różowy.
Od razu widać, że jest na bieżąco z ówczesną modą.
Oczami swej duszy widzę te zastępy mdlejących dam dworu, którym z trwogi zabrakło tchu na tak niecodzienny widok. Swoją drogą, dlaczego aŁtoreczki zawsze ubierają Sakurę w zielone suknie? Może i jestem daltonistką, ale jak dla mnie, zieleń i róż raczej nie współgrają ze sobą.
E, lepsze to, niż czerwone wdzianko, które włożyli na Sakurę twórcy anime. Bądźmy szczerzy, ten odcień różu z niemal niczym  się dobrze nie komponuje.

 Oczy dziewczyny były zielone i "żywe".
Moje za rozdział lub dwa będą za to martwe. Jak u zombiaka.
Nie, to ona ma oczy zombie. Takie żywe w cudzysłowie, w sensie, że nieumarłe.

Sakura szybko ubrała buty pod kolor kreacji i wybiegła z pokoju, kierując się do ogromnej jadalni w pałacu.
I sobie tak radośnie latała po pałacu, powiewając różowymi włosami, nie zaczepiana przez żadnych dworzan.
AŁtorka uprzedzała, że to opowiadanie to czysta fikcja, więc nie ma się czemu dziwić.
Co nie znaczy, że nie będę się czepiać. ^^

Na miejscu czekało na nią pyszne śniadanie i ojciec z poważną miną. Już wiedziała, a raczej przypuszczała, o czym ojciec chce ją poinformować.
Obstawiam ślub!
Gdyby w rzeczywistości poważna mina rodzica za każdym razem oznaczała ślub, to byłabym zatwardziałą poligamistką.
Ale ty nie jesteś arystokratką. W przypadku młodej cesarzówny nie widzę innego powodu, żeby z nią poważnie rozmawiać.
No skądże. Na pewno nie sprawia żadnych problemów i przestrzega etykiety.

-Witaj ojcze!- przywitała się grzecznie, po czym usiadła z drugiej strony długiego stołu.
A przepisowe dygniecie i pocałunek w dłoń, to gdzie?
Na wakacjach, daleko, daleko od Opkolandii.

-Witaj kochanie...- odpowiedział i delikatnie się uśmiechnął- Wiesz, że musimy porozmawiać?- zapytał z nadzieją.
-Tak, wiem ojcze... Ale proszę mów- zgodziła się.
Zbytek łaski.

-Sakuro... Jutro kończysz 15 lat... Chciałbym wyprawić Ci bal...
-Ojcze błagam- przerwała mu lekko zirytowana. Nie lubiła tego typu przyjęć. Ogólnie w ogóle nie przepadała za przyjęciami.
Brak znajomości zasad etykiety przy piastowaniu wysokiego stanowiska *check*.
Przeszkadzało jej, że to cesarz, a nie ona, jest w centrum uwagi?

-Nie przerywaj mi!... Więc zaproszenia juz miesiąc temu rozesłałem. Dziś zaczną się zjeżdżać pierwsi goście...
-Wasza cesarska mość, chciałbym przekazać, iż przyjechał już cesarz Włoch z rodziną...- wysapał zdyszany służący wpadając do jadalni.
Co to za alternatywna rzeczywistość, w której cesarzów jak mrówków, w dodatku mówiących jak wieśniacy?
Cesarz Włoch tak po prostu sobie przyjechał? Pewnie stoi w korytarzu, czekając, aż ktoś go wpuści.
Żeby tylko stał w korytarzu! Pewnie kazał się wysadzić pod bramą i teraz się dobija.

-Dziękuję... Możesz wyjść!- poczekał aż odejdzie i dodał- Idziemy! Trzeba ich przywitać...- oznajmił i wstał- Tylko proszę, zachowuj się jak przystało!
-Jasne!- syknęła i podreptała za ojcem.
Oh my, co za ciężkie życie się ma, kiedy jest się następczynią tronu. Trzeba witać władców różnych państw i zachowywać się przyzwoicie... aż głowa pęka od roboty.

Szli i mijali po drodze wiele portretów rodzinnych, które wisiały na ścianach. Gdy doszli do wielkiego holu w centrum pałacu, ich oczom ukazały się trzy dostojne postacie.
Ha, byłam blisko z tym korytarzem.
Po czym rozpoznaje się z daleka dostojność? Po gabarytach?
Może stały w miejscu wyznaczonym dla dostojnych postaci, podczas gdy reszta musiała czekać po drugiej stronie holu, pod tabliczką “plebs”?

Były to dwie osoby i jedna mniej więcej w wieku zielonookiej.
Ludzie dzielą się na rówieśników Maryśki i całą resztę.

 Mężczyzna miał siwe już włosy i wąsa. Był ubrany w tradycyjne dla cesarza Włoch ubrania.
Nie jesteś w stanie czegoś opisać? Użyj przymiotnika “charakterystyczne”! On zatuszuje każdy przejaw twojej niewiedzy i ukryje niedociągnięcia w określeniu czasu akcji i realiów historycznych!
Ałtorko, jak już chcesz mieć cesarza w tradycyjnym stroju, to umieść swoich bohaterów w odpowiednim okresie historycznym w Chinach albo innej Japonii.

 Kobieta miała blond włosy i błękitne jak mężczyzna oczy.
Wspaniały przykład opkowego opisu minimalistycznego.
Akcja jednak ma miejsce w jakimś alternatywnym świecie, skoro rasa męska jest koloru niebieskiego. To są alieny!

Jej strój szczególnie się nie wyróżniał. Miała na sobie krwistoczerwoną suknię, w pasie przewiązaną białym pasem zawiązanym na kokardę. Na samym końcu(stali w rządku?) stała bardzo chuda blondyneczka z włosami spiętymi w delikatnego koka. Jej błękitne oczy pięknie kontrastowały z jasno niebieską suknią , z gorsetem wiązanym z tyłu na białe wstążeczki.
Wyczuwam dominację Aryjczyków w rejonach śródziemnomorskich.
To już wiadomo, czemu aŁtorki ubierają Sakurę w zielone sukienki.
Dla kontrastu z jej oczami!

Dziewczyna widząc Sakurę zapomniała najwyraźniej o manierach i szybko do niej podbiegła. Poruszała się jak młoda sarna.
Biegnąc, głośno stukała sarnimi raciczkami o marmurowe podłogi.
Wykorzystując do tego wszystkie możliwe kończyny, także przednie.

Jej ruchy były swobodne, ale zarazem miały w sobie wielką grację.
Przy takich opisach zawsze zastanawiam się jak wyglądają swobodne ruchy pozbawione gracji. BoChaterka obracając się gwałtownie, z rozmachem majta rękoma, które cały czas luźno zwisają wzdłuż tułowia?
Jak wyglądają? Tak jak my na wfie, kiedy ćwiczymy “wiatrak”. ;)
Starczyłoby samo “jak my na wfie”.

Blondynka zaczęła skakać(to sarna czy żaba?) i oglądać ze wszystkich stron zielonooką, która zdezorientowana i zdziwiona takim obrotem spraw spłonęła czerwonym rumieńcem.
Napawam się wyobrażeniem tego połączenia kolorystycznego: zieleni, różu i czerwieni. Wychodzi mi obraz - wypisz, wymaluj - papugi.
Wyobraź sobie, jakby malowniczo wyglądała, gdyby spłonęła fioletowym rumieńcem.

-To ty jesteś tą śliczną Sakurcią?!... Naprawdę ładnie wyglądasz... Tyle mi o Tobie mówili... Wszystko tu jest takie piękne- mówiła dziewczyna- Jestem Ino Yamanaka!
Bogowie, Japończycy opanowali europejskie trony.
Tylko czekać, aż Ino wyciągnie aparat i zacznie fotografować wszystko wokół.

Mój tatuś jest cesarzem Włoch!
Niczym kłótnie w przedszkolu...
- Mój tata jest policjantem!
- A mój jest fajniejszy, i jest astronautą!
- Mój tatuś jest najlepszy i jest cesarzem Włoch, aha!
Jak dla mnie i tak wygrywa astronauta.

Będziemy świetnym przyjaciółkami! Zobaczysz! Ja to...
-Ino! Zachowuj się!- zganiła córkę kobieta.
-Wybacz! Naszej córce... Ona... Czasami ma takie napady wesołości.
To się leczy?
Wtedy się ją knebluje i ma nadzieję, że niedługo jej minie. Wszystkie lekarstwa już zawiodły.

Mam nadzieję, że nie masz jej tego za złe i zaproszenie na bal jest nadal aktualne.- wtrącił mężczyzna.
- Nie, k***a, fora ze dwora i spadaj z powrotem do własnego pałacu.

-Oczywiście, że aktualne! Zapraszamy! Służba pokaże Wam komnaty. Przepraszam, ale muszę już iść!- dodał i odszedł.
- Wiecie, wzywają mnie charakterystyczne dla Cesarza Francji sprawy.
- Och, te tradycyjne, prawda? Sam tak często mam.

W jego ślady poszła Sakura. Służba wzięła bagaże i zaprowadziła gości do pokoi. W komnacie zielonookiej trwała bardzo spokojna i cicha rozmowa.
Meble rozmawiają pod nieobecność właścicielki? o.O
Może nie meble, ale jakieś nawiedzone porcelanowe lalki?

-Kochanie nie dam rady zająć się nowo przybyłymi gośćmi i chcę, abyś ty razem z Ino ich po kolei przywitały. Dziś przyjedzie cesarz Austrii, Niemiec, Rzymu, Rosji, Hiszpanii, i królowa Wielkiej Brytanii.
Ale to będą tylko dwie osoby - cesarz prawie całej Europy i królowa Wielkiej Brytanii, czy cała masa cesarzy(już nie skomentuję tego cesarza Rzymu, bo to jest tak nieprawdopodobne, że aż brak mi słów) i królowa?
Bo jeśli ta druga opcja, to na miejscu królowej Wielkiej Brytanii wpadłabym w kompleksy z powodu bycia jedynym nie-cesarzem w Europie.

Macie powitać ich ciepło! Żadnych wyskoków. Jest to dla mnie bardzo ważne!- oznajmił Pein i delikatnie się uśmiechnął.
Pain zachęcający do tworzenia ciepłej atmosfery! Co oni ci zrobili?
Wydaje mi się, że padł rekord najbardziej nieprawdopodobnej koligacji rodzinnej.
No, może jest na równi z Harrym, córką Voldemorta.

Sakura odwzajemniła gest.
Uśmiechali się dłońmi? To lepsze niż mruganie Morsem.

-Nie zawiodę Cię ojcze!- przyrzekła i wstała.
-Tylko przebierz się w tę różową suknię...
Coś za mało kontrastowo się dzisiaj ubrałaś.

Ino też niech się przebierze... Powiadom ją i pośpieszcie się, bo za godzinę zjawi się tu cesarz Austrii- pośpieszył ją i wyszedł.
Rozumiem, że podróżowali samolotami, skoro z taką dokładnością mogli przewidzieć godzinę przyjazdu.
Pewnie po prostu wysłał sms, że już za godzinę dojedzie.
A może, że właśnie wychodzi ze swojego pałacu w Wiedniu?

Sakura szybko pobiegła do łazienki, aby przebrać się w różową suknię z ciemniejszym pasem w talii.
Ta łazienka zniszczyła we mnie resztki wiary, że w tym opowiadaniu pojawi się, wbrew zapowiedzi aŁtorki, jakikolwiek historyczny element. A przecież wystarczyłoby obejrzeć dowolny film kostiumowy...
Nie wymagajmy za dużo, skoro już nawet umiejętność guglowania jest wśród ludzi w atrofii.

Na stopy ubrała delikatne różowe pantofelki, a na włosy włożyła srebrny diadem, który odziedziczyła po matce. Przejrzawszy się jeszcze raz w lustrze, pobiegła do komnaty Ino. Biegnąc ledwo wyhamowała. Gdyby nie to wpadłaby na wrota.
Pozostając w slapstickowej konwencji - i zostałby po niej tylko różowy placek na drzwiach.

 Zapukała, a po chwili drzwi otworzyła jej, szeroko uśmiechnięta blondynka i wciągnęła ją do wnętrza pokoju. Posadziła ją na łóżku i usadowiła się obok niej.
- Czy coś się stało?- zapytała wesoło.
-Tak... Mam pytanie. Czy pomożesz mi powitać przybyszów (z innej planety xD)(Dżul, to twoje? Lol, nie, to oryginalny tekst opka.) z innych cesarstw? Przybędą dziś, a mój ojciec nie ma czasu. Proszę pomóż mi- powiedziała Haruno.
-Jasne!- oznajmiła blondynka z uśmiechem- Czego się nie robi dla przyjaciółki- dodała.
- Jeeej! Znamy się dwie godziny, ale ja już wiem, że jesteśmy NPNZ! Ino + Skaura = Sis Foreffer!
Miła Ino w blogasku? No way, na pewno okaże się zdradziecką intrygantką.

-Tylko przebierz się w coś pod kolor włosów- poprosiła Sakura.
Dla lepszego kontrastu.

-Oczywiście! Zaraz wracam!- krzyknęła Ino, która była juz w łazience. Po chwili wyszła w beżowej sukni obszytej u dołu białą, szeroką, atłasową wstęgą. Na nogi ubrała złote pantofle i była gotowa.
Gdzie tony pudru i litry perfum? Drogocenne kolie i pierścienie? *popada w frustrację* Gdzie halki i koronki? No gdzie, się pytam?!*krzyk rozpaczy*
*macha ręką ze zrezygnowaniem* Przeczytaj informacje od aŁtorki pod notką, to będziesz wiedziała, gdzie. Żeby uniknąć wulgaryzmów - w głębinach anusa.
Ale... Ale... Smród niemytych ciał i szykowne suknie...
Wiem, że brakuje Ci wszy i nocników, ale musisz pożegnać się z myślą, że pojawią się w tym opku.

W tym momencie zapukano do drzwi i po uzyskaniu pozwolenia wszedł służący, który oznajmił, że przybyła rodzina z Austrii i, że oczekują ich w ogrodzie panienki Sakury.
Synem cesarza Austrii będzie Sasuke i skończy się Wielka Opkowa Przyjaźń Ino i Sakury.
Cicho, udajmy zaskoczenie, kiedy to się zdarzy.

**********

Pierwszy rozdział wyjątkowo dobrze mnie się pisało... Mam wielką nadzieję, że Wam również się podoba tak jak mnie! Od razu informuję, że nie mam pojęcia w którym wieku to piszę, więc słownictwo i wydarzenia mogą być niezgodne z historią, której nienawidzę.
Ale tylko “mogą”, bo może akurat trafiłam.
Sorry, to tak nie działa. Jak i również radosna pisanina bez najmniejszego reaserchu.
*siorbiąc meliskę na uspokojenie* Mój wewnętrzny historyczny maniak wyje w niebogłosy. Jak można pisać opowiadanie historyczne nie nawiązując do historii?

Druga informacja jest taka, że notki nie będą regularnie pisane. Kolejny rozdział pojawi się dopiero koło 12 czerwca, ponieważ w tym tygodniu nauczyciele muszą wystawić u mnie w szkole oceny proponowane i jak im wyjdzie nieczysta sytuacja to mogą pytać, więc wolę się uczyć.
Na przykład historii.

Kończę! A teraz to co się będzie pokazywać możliwe, ze pod każdą notką, to stroje Sakurki, bo nie potrafię tego tak opisać, co na sobie ma, więc trudno to sobie wyobrazić. Będę więc dodawać zdjęcia. Papa:)
Podsumowując: “Nie wiem, po co to piszę, nie znam się na realiach historycznych własnego opowiadania, nie umiem opisywać. Ale tak ogółem, to mój blog jest super!”.
Om nom nom nom, komcie!

Ciekawi Was, jak wygląda kreacja godna cesarzówny? Oto jak:
Co tu dużo mówić: sam szyk i klasa. 

Szły bardzo powoli schodami do głównego holu. Nie wiedziały kogo się spodziewać. Z tego, co słyszały cesarz Austrii miał synów.
Mogły to być jednak tylko plotki, a synowie okażą się córkami Voldemorta.
Albo mogła to być Hiszpańska Inkwizycja w przebraniu.
Nobody expects the Spanish... Oh, wait.

Ino zbytnio to nie interesowało, ponieważ miała już wybranka serca, który nazywał się Kiba i miał być na urodzinach zielonookiej.
Łe, nie będzie wojny o Tru Loffera?
No, tego się nie spodziewałam. Ciekawe, jakiego kraju Kiba jest cesarzem. Może Norwegii?

 Z wielkiego holu wyszły przed pałac, a później przeszły marmurowym chodnikiem do ogrodu. Na miejscu, pośród licznych, kwitnących już drzew wiśni stała altana cała ze szkła.
W sensie, że taka miniszklarnia?
Stawiam na taką szklaną budkę, jakże typową dla francuskiej architektury okresu cesarstwa.
No ba. A te kwitnące wiśnie podkreślają tylko narodowy charakter budowli.

W jej wnętrzu stało trzech mężczyzn. Jeden miał siwe włosy i czarne oczy. Ze wszystkich był najstarszy, więc musiał być cesarzem, jak i ojcem pozostałej dwójki.
Cesarz, jak wiadomo, jest funkcją, którą można pełnić dopiero po ukończeniu 50 lat.

 Starszy syn miał czarne włosy i oczy, tak samo jak młodszy. Byli do siebie bardzo podobni, ale wyróżniało ich kilka wyjątków.
Bo to wyjątkowi chłopcy byli.
Jak wiemy, wyjątki potwierdzają regułę.

Starszy chłopak miał dłuższe włosy spięte z tyłu w kucyk, wesołe i rozbiegane oczy oraz szeroko się uśmiechał.
Mam wrażenie, że te rozbiegane oczy i szczerzenie się nadawały mu wygląd przygłupa.
Ciekawe, czy się ślinił.

 Młodszy za to miał włosy krótkie i był bardzo poważny, a pod wpływem jego spojrzenia przechodziły człowieka zimne dreszcze. Dziewczyny podeszły do mężczyzn i nisko się ukłoniły.
Zamiatając ziemię kapeluszami.
Cesarz i synowie dygnęli grzecznie w odpowiedzi.

-Witaj panie! Przepraszam, że ojciec nie może Was powitać, ale jest bardzo zajęty- zaczęła Sakura.
-Nic się nie stało. Bardzo się cieszymy, a przynajmniej my dwoje,- tu wskazał na siebie i starszego syna- że możemy Cię poznać...
Subtelne.
- My się cieszymy, za to ten facet nie cierpi cię pasjami. Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako uchybienie etykiecie?

Jestem Fugaku - cesarz Austrii. A oto moi synowie: Itachi- cesarz ponownie wskazał na długowłosego chłopaka, a ten natychmiast podskoczył do dziewczyn.
-Miło mi Cię poznać Sakurciu!- zawołał wesoło i nisko się skłonił całując jej dłoń.
*czym prędzej wyprowadza z pokoju Kanon, który zaczął wpadać w histerię*
“Sakurcia”... Co oni wszyscy tacy wylewni?

-A to mój drugi syn: Sasuke- tutaj cesarz wskazał na młodszego osobnika. (xD)
O, kolejny iksdek od aŁtorki. Nie wiem za bardzo, jak go odbierać. Najwyraźniej mamy inne poczucie humoru.
Wiedziała, że będziemy chciały się czepiać tego słowa, dlatego nas ubiegła, szczwana, i obróciła wszystko w żart. Ale nie bój się, aŁtorko, i tak dostrzegamy twój mały zasób słów.

Witaj- burknął sucho.
-Zachowuj się głąbie!- syknął cicho Itachi- Nie często spotyka się taką uroczą pannę!- za ten szeptany komentarz różowowłosa lekko się zarumieniła.
Nie ma to jak awanse podparte elokwencją. Sama bym się zarumieniła.

-Panie pozwól, że zaprowadzimy Was do komnat... Chcieliśmy dać Ci panie osobną komnatę, a Twoim synom drugą, ale widząc ich stosunek do siebie, damy Wam trzy osobne komnaty- zwróciła się do gości Haruno.
- Mimo, że zazwyczaj staramy się oszczędzać miejsca i upchnąć jak najwięcej koronowanych głów w jednym pomieszczeniu. Ale znaj łaskę pana. - dodała wyniośle.

-Ależ oni ze sobą wytrzymają- zaoponował władca Austrii- Nie rób sobie problemu Sakuro.
- Rozumiemy, że kryzys zmusił was do zwolnienia służby i przejęcia ich obowiązków, dlatego postaramy się sprawiać jak najmniej kłopotów - dodał cesarz.

-Ależ to nie jest problem. Pałac jest wielki, a zostały nam jeszcze wolne komnaty sypialne.
Część wynajmuje przyjezdna trupa cyrkowców, którym znudziło się sypianie w wozach, jednak dla cesarzy znajdzie się miejsce. Co prawda królowa Wielkiej Brytanii będzie musiała spać w stodole, ale już przywykła do tego na tyle, że nawet nie myśli o zmianie tytułu.

 Prosimy za nami- rzekła zielonooka i ruszyła w stronę zamku. Po odprowadzeniu gości do komnat i posprzeczaniu się Austriakami o ilość tych komnat, dziewczyny przekazały informacje o obiedzie i poszły witać kolejnych nowo przybyłych gości.
I po co było tak się stroić? Wystarczyło ubrać się w stroje pokojówek, to bardziej pasuje do ich zadania.
Taniej i szybciej byłoby rozdawać broszurki informacyjne przy wejściu.

*****
Byli już chyba wszyscy. Dziewczyny wyczerpane padły na łoże w komnacie Ino. (...)
-Widziałaś tego całego Sasuke? Ale on jest przystojny!- zapiszczała Ino.
-Może... Ale to też straszny gbur!- dodała Haruno.
-Ale słodki gbur!- krzyknęła Yamanaka.
Brutal, takich lubię. Mrau!

-Niech Ci będzie... Ale ty i tak masz Kibę, więc nie podrywaj Uchihy- syknęła Sakura i zamknęła oczy.
“On jest mój, mój, mój!” dodała w myślach.
Nic, tylko syczą w tym opku. Bolą ich zęby, czy co?
Może są wężouste? *myśli moment* Córki Voldemorta, wiedziałam!

-Nie bój się! Zostawię go Tobie!!!- krzyknęła Ino, zerwała się z łóżka i wybiegła przed różowowłosą z pokoju.
-Ino! Wracaj tu! Niech ja Cię dorwę!- darła się zielonooka biegnąc za blondynką.
O, ale powiało szacunkiem przez to “Cię”.

Nagle na kogoś wpadła i oboje się przewrócili.
-Powoli- odezwał się nieznajomy- Bo coś sobie złamiesz i nie zatańczysz ze mną na swoich własnych urodzinach(xD)- zaśmiał się chłopak-
Sakurcia musi mieć masę małego czołgu.
I impet galopującego słoniątka.

 Jestem Naruto Uzumaki. Poznajesz mnie?- zapytał chłopak. Sakura podniosła delikatnie głowę i najpierw zobaczyła szeroki uśmiech, a potem niebieskie tęczówki i blond czuprynę.
Jak u kota z Cheshire - najpierw pojawił się uśmiech, a potem cała reszta. Niestety, nos, uszy i policzki zagubiły się gdzieś w niebycie.

-Przepraszam nie zauważyła Cię. Biegłam za przyjaciółką i...- urwała, bo zorientowała się, że ciągle na nim leży.
Zanosi się na krótką wycieczkę do męskiej toalety.
Co za dysfunkcja poznawcza, nie potrafić jednocześnie mówić i orientować się w położeniu własnego ciała.


-Boże Naruto masz ukochaną, a zabawiasz się z inną i to jeszcze tak irytującą księżniczką!- usłyszeli ostry jak brzytwa ton. Sakura natychmiast się podniosła i stanęła naprzeciwko nieproszonego gościa.
Miałbyś przynajmniej tyle przyzwoitości, żeby znaleźć do tego celu jakąś pokojówkę.

-Kogo ty nazywasz irytującą głąbie jeden?!- zapytała wściekła zadzierając wysoko głowę, bo mimo wszystko Sasuke był od niej wyższy.
-Ciebie! Słychać Was z drugiego końca pałacu! I kogo ty właśnie nazwałaś głąbem, bo chyba nie mnie?! Jak tak, to gorzko pożałujesz!- syknął Uchiha.
-Dokładnie Ciebie Panie Wielkie Ego nazwałam głąbem. A nie pasuje Ci to?! Panie Głąb?!- warknęła Haruno i odwróciła się z powrotem do Naruto.
Na myśl, że ten dialog nie odbył się pomiędzy przedszkolakami w piaskownicy, ale pomiędzy nastoletnimi arystokratami, boli mnie mózg.
O tym samym pomyślałam. Ciekawe, jak wymawiają duże “C” w tych wszstkich “Ci” i “Ciebie”.

- Przepraszam jeszcze raz! Mam nadzieję, że jesteś cały?- zapytała i lekko się uśmiechnęła.
-Po tym, jak ty na niego słonico spadłaś, to cały raczej nie może być!- syknął Sasuke uśmiechają się pod nosem. Znalazł sobie nowe hobby. Będzie denerwować młodą Haruno. Świetna rozrywka!
W końcu jest tylko następczynią tronu jednego z największych europejskich mocarstw, co mu szkodzi.
Jako następca równie dużego europejskiego cesarstwa może sobie na to pozwolić. Poza tym, kaman, i tak się w sobie zakochają.

-Teraz to przegiąłeś!- ryknęła zielonooka.
Niczym ranny T-Rex.

-Z tym się muszę zgodzić Sasuke! Nie powinieneś tego mówić- wtrącił Naruto-
Gentelman nie wypomina damie jej wagi.

Chodź Sakurcia przedstawię Ci moją ukochaną!- powiedział podekscytowany blondyn i pociągnął za rękę różowowłosą, która odwróciła głowę i szybko pokazała język brunetowi, który ze złości zacisnął dłonie w pięści.
Power of ultimate riposta.

*****
Stały za rogiem i śmiały się z tej jakże ciekawej wymiany zdań między Sakurą, a Sasuke. Śmiały się cicho, żeby tylko nikt ich nie usłyszał.
Ale... niby kto? W zamku nie dość, że panoszą się gadające meble, to po korytarzach krążą chichoczące duchy?
Ściany. Ściany mają uszy i są tuż za rogiem.

Nagle podszedł do nich Itachi i razem szeptem zaczęli komentować zachowanie tej dwójki. Było to przekomiczne! Nagle usłyszeli, że brunet nazwał zielonooką słonicą.
Kwik, od dzisiaj, gdy mnie ktoś zdenerwuje,  nazwę go zielonooką słonicą. :D
I tutaj widać, jak stosowanie koloru oczu jako zaimka może prowadzić do absurdalnych połączeń.
W anime oczy zajmują znaczną część twarzy, są więc dość istotne. Pewnie i słonice mają duże oczy.

 Tego było za wiele. Ino razem z Hinatą, która była dawną przyjaciółką Sakury, ale los chciał, ze musiała zostawić różowowłosą samą i wyjechać, już chciały wyskoczyć zza rogu i rzucić się na Uchihę, za tę obelgę skierowaną do młodej Haruno, lecz na szczęście pojawił się Kiba i razem z Itachim chwycili dziewczyny i odciągnęli je do komnaty brunetki.
Solidarność jajników!
To zdanie niemal dorównuje rozmiarom Sakurze. Kto nie zrozumiał za pierwszym razem, o co w nim chodzi - łapka do góry.

Dziewczyny mocno się szarpały, ponieważ były wściekłe! Nie rozumiały jak można nazwać kogoś słonicą...
Parafrazując cytat z pewnego rosyjskiego filmu: ustami, dzieci, ustami.
Naprawdę trzeba wam wytłumaczyć, jak to można zrobić? Uwaga, dzieci, skupcie się:
Krok pierwszy: nazywamy kogoś słonicą.
Krok drugi: nie ma kroku drugiego.
Jako zadanie domowe, przećwiczcie to na randomowo napotkanej osobie.

 Mężczyźni odprowadzili je do komnaty Hyugi i zostawili je same, bo już po chwili miał do nich zawitać Naruto wraz ze swoją nową przyjaciółką, która była równie zła co Ino i Hinata.
Jaką nową przyjaciółką? Co ona, zalewa gorącą wodą proszek z paczki i już?
Angry new girlfriend, na jej przygotowanie potrzeba ci tylko pół minuty!
A serio, podejrzewam, że chodzi o wcześniej wspomnianą “ukochaną”.

Szła ciągnięta za rękę do komnaty ukochanej Naruto. Blondyn cały czas gadał o swojej wybrance. Sakurze z jego opisów wydawało się, że zna tę dziewczynę. Miała kiedyś z wyglądu podobną przyjaciółkę, ale ona ją opuściła.
Porzuciła ją na pastwę ogromnych komnat i bezdusznej służby.
- No i wiesz, moja dziewczyna ma ciemne włosy...
- Ej, miałam kiedyś ciemnowłosą przyjaciółkę! Może to ta sama osoba?

Od tej pory się nie widziały. Dziewczyna miała dość zastanawiania się kim jest tajemnicza nieznajoma. Wróciła więc myślami do rozmowy z Uchihą. Przypomniało jej się, jak on ją nazwał. "Słonica"- powtórzyła w myślach zielonooka i prychnęła.
Ale dłuuugo musiała to sobie przypominać. Pamięć jak u muszki owocówki może być czasem wygodna.

-Już ja się na nim za tę obelgę odegram! Jeszcze mnie popamięta!- warknęła zła Haruno, a Naruto zachichotał- No i z czego się śmiejesz?!- syknęła.
-Fajna by była z Was para. Pasujecie do siebie...- powiedział rozbawiony blondyn.
“Kto się czubi ten się lubi”, jak mawiają starzy Indianie. Ergo - im ktoś cię bardziej wkurza, tym lepszym byłby dla ciebie partnerem. Idąc tym tropem, powinnam ożenić się z moją nauczycielką chemii z liceum. Bogowie, jak ja jej nie znosiłam.
*wzdryga się* A weź idź ty. Znowu wychodzi, że powinnam być poligamistką, bo działałam na nerwy większości nauczycieli. Ale wizja takiego haremu wcale mnie nie zachwyca.

-Nigdy! Ale powtarzam! Przenigdy! Nie próbuj mnie z nim połączyć! On jest arogancki, wredny, zły i gburowaty! A do tego niewrażliwy, niewychowany, nieuprzejmy, niegrzeczny, egoistyczny i taki śliczny, mądry, och, a te jego oczy!... Boże dobry! Co ja plotę! Jest brzydki, głupi i ma ohydne oczy! Koniec i kropka!- zganiła sama siebie, a Naruto ponownie zachichotał.
Moja głupia wyobraźnia podsunęła mi wizję takiego dialogu łóżkowego:
- Ach, mecz mnie Sasuke, dręcz mnie, nazywaj mnie słonicą!
- Och tak, ty niegrzeczna słonico...
Twoja wizja przywiodła mi na myśl nową wizję, w której po rzeczonym dialogu Sasuke strzela z bata i każe Sakurze ubranej w maskę słonia balansować na piłce, niczym słonice wDumbo”.
Koona, twoja wyobraźnia jest złaaaa... xD
Ty zaczęłaś.

 Nawet nie zauważyli, kiedy stanęli pod drzwiami komnaty ukochanej blondyna. Zapukali i po usłyszeniu pozwolenia od Ino na wejście - weszli do środka. Blondynka siedziała  na wielkim łożu, a obok niej stała tyłem do gości postać w kremowej sukni. Sakura po kolorze włosów rozpoznała swoją przyjaciółkę.
No i miałam, kurcze, rację: po kolorze włosów się zorientowała.
Bogowie, jak to dobrze, że nie przefarbowała ich w międzyczasie.

-Hinacia?- zapytała z nieskrywaną radością, ale i odrobiną nadziei, że się nie myli.
- Nie, Vincencik - usłyszała krótką odpowiedź, nim strzał między oczy zakończył jej marny żywot.
Wkurzają mnie te zdrobnienia -.- .

Właścicielka granatowych włosów odwróciła się z promiennym uśmiechem i podbiegła do zielonookiej oraz mocno ją do siebie przytuliła, a Naruto w tym czasie wyszedł.
To się aż prosi o jakiś komentarz, w którym padłoby słowo “doszedł”.
Na widok dwóch obściskujących się lasek? Bardziej prawdopodobne od opuszczenia pomieszczenia.

-Sakurcia!- wychlipała białooka- Jak ja się za Tobą stęskniłam!- szepnęła odsuwając się od różowowłosej i po raz kolejny lustrując ją wzrokiem. Sakura zrobiła to samo.
To zdanie powinno się znaleźć w podręczniku pod tytułem “Jak napisać własne opko?”.

-Wow! Ale ty ślicznie wyglądasz! Co ty tu robisz? Mój tata Cię zaprosił i nic mi nie powiedział, tak?! Jest tu też Twoja mama?- zapytała zielonooka ocierając łzy.
-Jestem tu z mamą i tatą...
-Ale Twój tata nie żyje od trzynastu lat! Zmarł gdy miałyśmy dwa lata!- oburzyła się Haruno.
-Moja mama wyszła za cesarza Grecji. Nie widziałaś mnie tu jeszcze, bo przyjechałam jakąś godzinę rodzicach z synem zmarłej żony cesarza.
Że co?
Po pierwsze: Cesarz Grecji, powiadasz? Zakładając (tak, wiem, że aŁtorka sama nie jest świadoma, w jakim wieku umieściła akcję), że jednak chodzi o czasy Napoleona I, to Grecja w tamtym okresie nie była niepodległym państwem.
Po drugie: nie łatwiej byłoby napisać “z przyrodnim bratem”?
- Ale twój tata nie żyje od trzynastu lat(...)! Czyżby zmartwychwstał?
- Nope, just Chuck Testa!

 (...)- A teraz idziemy poszukać innych dziewczyn.
-A wiesz, gdzie mamy ich szukać? Na którym piętrze?
-Na parterze jest hol i sala balowa. Na pierwszym piętrze jest jadalnia i sala obrad. Drugie piętro zajęli cesarzowie. A na tym piętrze jest reszta pokoi, czyli wychodzi na to, że idziemy pozwiedzać piętro trzecie- objaśniła Ino zaskakując pozostałą dwójkę. Widząc ich miny dodała- No co? Trochę pozwiedzałam- już po chwili pokój został pusty. Zaczęły od komnaty numer 350.
Pewnie miała tabliczkę z numerem na drzwiach, jak w hotelu.
Pokoje od 314 do 349 zajmowała rumuńska trupa cyrkowa.

[Po błądzeniu po komnatach, boChaterki docierają do pokoju Itachiego, który mówi im, gdzie mogą znaleźć pozostałe dziewczyny.]
Kiedy doszły do drzwi, na których był numer 357 zapukały, a po uzyskaniu pozwolenia, weszły.
-Witaj! Ty jesteś TenTen?- zapytała Ino.
- Nie, jestem TamTen.
Tak, wiem, że kanoniczna postać miała tak na imię(tylko bez tej dużej litery w środku), ale sami przyznacie, że brzmi to komicznie.

-Nie. Ten Ten to moja przyjaciółka i jest w konacie obok. Ja jestem Temari z Portugalii, a TenTen jest ze Szwajcarii. Po co Wam ona?- zapytała blondynka.
Do wszetecznej macierzy, jeśli mi zaraz tu wcisną cesarza Szwajcarii, to nie wytrzymam.
Zrobią to.

[Tenten i Temari dołączają do wesołej dziewczęcej gromadki i wyruszają na dalsze poszukiwania.]
Nagle z jednej komnaty doszedł je śmiech. Zapukały i nagle drzwi otworzyła im czerwonowłosa dziewczyna z okularami.
-O służba Juin. Wow! Ale mają suknie! Zwykłe marnotrawstwo?! Prawda?- zapytała z kpiną siostry.
Kpina siostry - dwa razy bardziej potężna od normalnej kpiny. W połączeniu z kpinnymi uśmiechami jest to siła, która może podbić świat.
Dżul, jako starsza siostra powinnaś wiedzieć, że kpina siostry to faktycznie niszcząca siła. Zwłaszcza w połączeniu z wyższym ilorazem inteligencji i większym obeznaniem ze światem. U, pardą, tutaj tak to nie działa.

-Jak ja ci...- warknęła Temari i gdyby nie chwyt Ino i TenTen, rzuciłaby się na rudzielca.
Jak na cesarzówny mają dobrze opanowane chwyty zapaśnicze.

-Trzeba poskarżyć córce cesarza, że jej służba rzuca się na tak ważne osoby jak my!- syknęła okularnica.
-Tak właściwie, to jestem Sakura i...
-A co mnie imiona służby interesują?! Spadaj stąd!- krzyknęła Juni.
Kolejny dowód na to, że wieś ciśnie się na salony. Mogła chociaż słomę z butów wytrzepać.

-Tatuś będzie niezadowolony- pisnęła słodko Haruno.
A kim niby jest twój "tatuś"?!- zapytała czerwonowłosa.
-Jej tatuś jest cesarzem Francji i jeśli tylko się dowie, jak ty się do niej zwracasz, to wylecisz z tego pałacu tak szybko, że nawet nikt nie zauważy, ze tu byłaś- zagroziła TenTen.
- Taaataaa, a ona się we mnie zaczyna!
- Jak ona śmie! Przyprowadzić tu mojego doradcę, zaczynamy kampanię przeciwko krajowi, z którego pochodzi ta bezczelna dziewka.

Sakurcia, kochanie! Jestem Karin, a to moja siostra Juin! Jesteśmy z Rosji- pisnęła słodko ruda.
Z Rosji. Koona, proszę, skomentuj to, bo ja już nie mam siły. ;___;
A ja tu widzę wbrew wszystkiemu logikę. Sakura to napoleońska Francja, Karin - Rudy Wróg nr 1 - to Rosja. Voila! Teraz tylko faktycznie ojciec Sakury powinien wybrać się na okryte śniegiem przedpola Moskwy, oswobadzając po drodze Polskę i czyniąc z niej kolejne cesarstwo.
A więc to takie były przyczyny wojny fancusko-rosyjskiej...

-Teraz to sobie możesz! Tym razem Ci odpuszczę i nic nie powiem ojcu, ale jeszcze raz coś na mnie powiesz, a groźba mojej przyjaciółki wejdzie w życie- syknęła Sakura, lecz w jej głosie można było wyczuć nutkę rozbawienia minami dziewczyn.

-No to koleżanki na sam początek macie już aż pięciu wrogów- pisnęła słodko Hinata i wszystkie wyszły.
Rosja zazwyczaj miała więcej sprzymierzeńców.

-I nic nie kombinujcie, bo to też się liczy!- syknęła Sakura, po czym dodała po francusku- Pour voir le slut sur le faisceau (do zobaczenia na balu zdziry)- uśmiechnęła się kpiąco i trzasnęła drzwiami zostawiając dziewczyny, które zaczęły zastanawiać się co owe zdanie znaczyło.
*leży na podłodze i kwiczy sopranem* Sama bym się zastanawiała, co to zdanie znaczy, gdybym właśnie nie ryczała ze śmiechu. Toż to językowa perełka!
Victorowi Hugo i Molierowi wypłynęłyby oczy, gdyby zobaczyli takie bezczeszczenie swojego rodzimego języka. Aż mi się zrobiło przykro, mimo że nigdy nie przepadałam za francuskim.
Ale naprawdę, o ile jestem zrozumieć przyczyny powstania pierwszej części tego zdania (Google Translate rules), to skąd się wziął tu wyraz „faiceau”, który oznacza „wiązankę”?

***********

A teraz czas na bonus. :D Poniższe opko pojawiło się na blogasku, które analizowałyśmy poprzednio.

Kochani !!! Dzisiaj nie moje opowiadanie, ale myśle,że Wam się spodoba. Napisała je xxxMisaki15xxx jako alternatywne zakończenie ''Zakonu Feniksa''. Miłego czytania.
+2 do zajebistości za każdy “x” przed lub za nickiem.

Piękna gwieździsta letnia noc w Londynie. Ulice tętnią pustkami, gdzie niegdzie można zauważyć błąkającego się kota.
Nieznane wcześniej nauce właściwości pustki.
Czytając to zdanie o tętniących pustkach wyobraziłam sobie scenę z Monty Pythona i świętego Graala, w której giermek zamiast kokosów używa pustaków.

 Zdawałoby się, że cały Londyn został zabrany w objęcia morfeusza.
Że złożył głowę na jego szerokiej, męskiej klacie.

Lecz to nie prawda. Bowiem w pewnym domu na parapecie w wykuszowym oknie siedzi młody chłopak o imieniu Harry.
Harry, wszystko spieprzyłeś. Gdyby nie ty, mógłby zostać pobity rekord, w którym całe 7,6 miliona londyńczyków byłoby pogrążone we śnie.
Ciekawe, czy trzymał w ręku parujący kubek kawy/herbaty/kakao i patrzył na księżyc/gwiazdy/deszcz(niepotrzebne skreślić).

O kruczoczarnych włosach rozchodzących się na wszystkie strony i oczach koloru Avady, w których tlą się wesołe ogniki szczęścia.
Włosy Harry’ego są niczym wężowe kosmyki Furii - żyją własnym życiem i wiją się we wszystkich kierunkach.
Moje oczy koloru Aquamenti wypełniły kryształowe, pojedyncze łzy wzruszenia na widok tak opkowego opisu postaci.

Każdy, kto by go zobaczył zastanawiałby się, dlaczego nie śpi. Czy coś go trapi? Czy może ma koszmary? Albo po prostu nie może spać?
*siada na parapecie z natchnioną miną* Ach, może ja też stanę się przedmiotem takich refleksji kogoś, kto mnie przypadkiem zobaczy... Ciekawe, czy wpadnie na to, że nie śpię, bo pisze analizę fanfika o Harrym Potterze.
Ja nie śpię, bo odświeżam USOSa.

Prawda jest, bowiem taka, że oto ten czarnowłosy młodzieniec, wciąż nie może uwierzyć w swoje niewiarygodne szczęście.
Że jest osobą, która potrafi poprawnie interpunkcyjnie napisać zdanie złożone?

Choć tu jest w domu na Grimmauld Place 12 w domu swojego ojca chrzestnego, Syriusza Blacka.
To co? Dokończ zdanie, skoro już je zaczęłaś.
To jest taka zabawa - ona pisze początek, a my kończymy zdania.
A, nie ma problemu:
...to marzy, żeby być na hawajskiej wyspie i wykonywać taniec hula razem z przystojnym amerykańskim turystą.

 Chłopiec wraca myślami do wspomnień z tamtej nocy, po której zmieniło się całe jego dotychczasowe życie, bowiem ma dom, w którym czuje się bezpieczny i kochany. Gdzie nie traktują go jak trędowatego. W tym domu zawsze znajdzie wsparcie u swojego ojca chrzestnego.
Harry, gdy mu źle i smutno, od czasu do czasu lubi pogadać z trupami.
Dobry opiekun, to martwy opiekun. Nie nakrzyczy, nie każe posprzątać pokoju, w ogóle nie trzeba z nim gadać, a nigdy cię nie porzuci.

 Chłopiec zamyka oczy, opiera czoło o zimną szybę okna i widzi oczami wyobraźni Salę Śmierci w Departamencie Tajemnic w Ministerstwie Magii. Wyruszył tam z przyjaciółmi by usłyszeć przepowiednie wygłoszoną przez Profesor Sybillę Treawney nauczycielkę wróżbiarstwa do Profesora, Albusa Dumbledore’a dyrektora, Hogwartu, że jest jedynym, który może pokonać Lorda Voldemorda.
- Hej, udajmy się do Departamentu Tajemnic, żeby usłyszeć przepowiednię o tym, że jestem Wybrańcem!
- Dobra, zróbmy to!
Nikogo chyba nie zdziwi, jeśli powiem, że w Kanonie powód wizyty Harry’ego w Ministerstwie był wytłumaczony bardziej logicznie (choć nie całkiem).

To właśnie wtedy razem z Hermioną, Ronem, Nevillem, Ginny i Luną pokonali kilkunastu Śmierciożerców z pomocą Zakonu Feniksa i to wtedy Zakon pojmał Petera Pettigrew’a zwanego Glizdogonem, poplecznika Lorda Voldemorta.
Po prostu ich pokonali, to takie oczywiste. Czemu Rowling na to nie wpadła?

 [Streszczenie historii Syriusza, pach.]
Po tym jak Glizdogon został pojmany i osądzony przez Ministerstwo Magii, Syriusza oczyścili z zarzutów, a Harry po zakończeniu roku szkolnego mógł na wakacje pojechać i zamieszkać w Londynie ze swoim chrzestnym.
Nie ma to jak zamienić całą ciężką pracę pani Rowling w jeden akapit.

Bardzo się cieszył, że nie musi wracać do Dursleyów. Swojego wujostwa, którzy byli Mugolami , a mieszkał z nimi całe swoje życie. W ich domu nie tolerowali magii. W czasie roku szkolnego jego krewni mówili, że przebywa w „Świętym Brutusie”, czyli Ośrodku Wychowawczym dla Młodocianych Recydywistów. W ich domu nigdy nie zaznał miłości, a nienawiść i poniżenie.
O, kolejna zagadka!
… a nienawiść i poniżenie nie odstępowały go na krok, łasząc się wciąż do jego stóp, łaknąc pieszczot i uwagi.

 Dlatego, tak się cieszył, gdy Syriusz pod koniec trzeciej klasy zaproponował, żeby Harry zamieszkał z nim w jego domu. Lecz Peter im uciekł i Black musiał się ukrywać, ale teraz po dwóch latach krycia się przed ludźmi z Ministerstwa może spokojnie wyjść na ulicę, a Harry mieszka z nim w jednym domu i jest z tego powodu szczęśliwy. Otwiera oczy.
Good for you, wreszcie opanowałeś tę podstawową umiejętność.
Może urodził się ślepy niczym szczeniak i dopiero teraz powieki mu się rozkleiły.

Patrzy przez okno na pustą ulicę, a do jego uszu dobiega głos odchrząknięcia („yhm, yhm”).
Nie mylić z “khy, khy”!

 Chłopiec obrócił głowę w stronę drzwi, w którym stał mężczyzna około czterdziestki. Z ciemnymi włosami do ramion był to Syriusz.
Z jasnymi włosami był to Lucjusz Malfoy. Bez nosa był to Voldemort. A z różowymi włosami była to Sakura, cesarzówna Francji.

- Nie możesz spać, co mały? – Spytał mężczyzna.
- W pewnym sensie. – Powiedział Harry uśmiechając się półgębkiem.
W innym sensie jestem pogrążony w fazie REM.
Lunatykuje?

- A może znowu masz koszmary, co? – Syriusz wyglądał na bardzo zaniepokojonego.
- Nie, nie dziś. Wciąż nie mogę uwierzyć, że jestem tu z tobą i zależy ci na mnie. – Chłopiec naprawdę był wzruszony. Syriusz podszedł do swojego chrześniaka i przytulił go z całej siły.
Wcale mi się nie przypominają rozliczne yaoi z udziałem tej dwójki, wcale o tym nie myślę...
No błagam, w większości opek czasowniki “zależeć” i “przytulać” są jasnymi zwiastunami seksu w łazience. Zaakceptuj opkową rzeczywistość taką, jaka ona jest.

- A teraz wierzysz, że jesteś tu ze mną i nikomu cię nie oddam. Wpierw będą musieli mnie zabić, aby cię zabrać ode mnie. – Powiedział z uśmiechem na ustach.
Dżuuul, to niebezpiecznie szybko zmierza w jedynym wiadomym kierunku.
Da się to załatwić, szefuniu. *ładuje strzelbę*

- Tak, teraz wierzę i nie dam cię zabić jesteś dla mnie całym światem. Wszystkim tym, co mam. – Z oczu chłopca spłynęły dwie pojedyncze łzy szczęścia.
Ach, to takie... ckliwe. Takie wyznania są jak wyroby czekoladopodobne - niby słodkie, a tylko po nich mdli.

- No to jak już sobie wyjaśniliśmy tę kwestię to do łóżka, w końcu jutro mamy z samego rana spotkać się z Remusem na Pokątnej. – Powiedział Black z łobuzerskim uśmiechem.
- Już idę. Nie musisz dwa razy powtarzać Syriuszu. – Harry zwlekł się z parapetu i położył na łóżku. – Dobranoc Syriuszu.
Nie wiedziałam, że uczucie szczęścia może spowodować cofnięcie się w rozwoju.

- Dobranoc Harry. Pamiętaj dla mnie zawsze będziesz najważniejszy.
Mężczyzna wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. I tak Harry Potter zwany też Chłopcem – Który – Przeżył, znalazł prawdziwy dom, w którym nie będzie musiał bać się poniżenia i nietolerancji.
Czas, by na Grimmauld Place 12 wywiesili tęczową flagę.
Odnalazł ten dom otwierając pewne magiczne drzwi...

 Syriusz poszedł do swojej sypialni i sam położył się spać. A na horyzoncie widać było pierwsze promienie wschodzącego słońca.
W tęczowym domu wszyscy dopiero udali się spać, po nocy pełnej wrażeń.
Brakuje tylko jednorożców.

I tak budził się kolejny dzień pełen nieprzewidzialnych niespodzianek. A może kolejnych przeciwności losu? Nikt tego nie zgadnie.
Po raz kolejny zostawiamy Was, drodzy Czytelnicy, z głęboką końcową refleksją do przemyślenia i zapraszamy za tydzień na drugie spotkanie z cesarzówną Sakurą.
Obiecuję, że nie będę się już tak rzucała z powodu historii. To niezdrowe, jeszcze sobie coś zrobię.
Dobrze, mamo, ja też już nie będę.

1 komentarz:

  1. Umarłam, gdy zobaczyłam piosenkę z otwieranymi drzwiami :D

    OdpowiedzUsuń